Rozprawa przed sądem rejonu tagańskiego Moskwy trwała mniej niż pół godziny. Prawnicy Telegramu nie pojawili się w sądzie. Zdaniem właściciela i założyciela Telegramu - Pawła Durowa (ma też najpopularniejszy rosyjski portal społecznościowy W kontakcie), cały proces to farsa. Paweł Durow wraz z bratem Nikołajem rok temu wyjechał z Rosji, gdzie groził mu los Michaiła Chodorkowskiego. Obaj mają dziś obywatelstwo St. Kitts & Nevis, a Telegram jest zarejestrowany w Wielkiej Brytanii

Zablokowania Telegramu domagała się rosyjska bezpieka (FSB) oraz nadzór konsumencki. Dlaczego? Bo firma odmówiła im udostępnienia kluczy szyfrujących korespondencję użytkowników. A to ma zagrażać bezpieczeństwu państwa i wspierać terroryzm.

Walka o dostęp rosyjskiej bezpieki do Telegramu trwa od 2017 r. Wtedy sąd nałożył na firmę grzywnę 800 tys. rubli (wtedy 14 tys. dol.) za odmowę udostępnienia kodów. Podstawą była uchwalona w Rosji w 2016 r. Ustawa o przeciwdziałaniu terroryzmowi. Daje ona Kremlowi możliwość dostępu do danych użytkowników rosyjskich wszystkich komunikatorów, także zagranicznych jak Messenger czy WhatsApp a w razie odmowy - zablokowania wszystkiego.

Telegram ma w Rosji ponad milion użytkowników. Durow oraz międzynarodowa organizacja obrony praw człowieka Agora zapowiedziały apelację i walkę w sądach międzynarodowych.