Rekordowy skok był jego szóstym w konkursie, nad poprzeczką miał spory zapas. Ucieszył się, ale euforii podobnej jak w Polsce nie było, jakby uznał ten wynik za naturalny. – Zaryzykowałem, bo użyłem twardszych tyczek niż zazwyczaj. Opłaciło się. Wierzę, że jestem w stanie skakać jeszcze wyżej – oznajmił Duplantis w rozmowie z „Athletics Weekly".

Szwed kolejnych wysokości nie atakował, na rekord zamierzy się po raz kolejny w środę, podczas mityngu w Lievin. To będzie jego przedostatni start tej zimy, później pojawi się jeszcze 23 lutego na organizowanych przez Lavilleniego zawodach All Star Perche. – Może skoczyć nawet 6,25 m – mówi jego ojciec Greg, który trenuje syna wraz z mamą Heleną.

Duplantis za pobicie rekordu dostał od organizatora 30 tys. dol. Nie wiadomo, ile dołożyli mu sponsorzy: Puma i Red Bull. 20-latek został tej zimy milionerem, ale w rozmowie z „Aftonbladet" przyznaje, że nie zdążył sobie jeszcze nic kupić. Kiedy za kilkanaście dni wróci z rodzicami do USA, gdzie mieszka, znowu wsiądzie za kierownicę starej Toyoty brata.

Czwarte miejsce w Glasgow zajął Paweł Wojciechowski (5,65 m), piąty był Robert Sobera (5,50 m). Bieg na 800 m wygrał Adam Kszczot (1.46,34), który umocnił się na prowadzeniu klasyfikacji generalnej Indoor Touru. Liderką cyklu jest też Justyna Święty-Ersetic, która na 400 m była druga (51,68).