karolina kowalska mateusz rzemek
Lekarz należy do grupy tzw. wolnych zawodów, co powoduje, że uregulowania prawne muszą pozostawiać swobodę m.in. wyboru formy jego wykonywania – odpowiedział „Rzeczpospolitej" resort zdrowia na pytanie, czy będą zmiany w zasadach wykonywania tego zawodu.
O ograniczenie czasu pracy bez względu na liczbę miejsc pracy i formę zatrudnienia apelują obecnie zarówno rezydenci, jak i lekarze specjaliści. Rezydenci, wstrząśnięci sprawą anestezjolożki z Białogardu, która zmarła w czwartej dobie dyżuru, w liście do ministra zdrowia napisali: „Nie chcemy umierać na dyżurach".
Niech się leczą sami
W odpowiedzi na te apele usłyszeliśmy twarde stanowisko resortu, że to sami lekarze powinni dbać o przestrzeganie zarówno prawa, jak i kodeksu etyki lekarskiej. A ten wskazuje jako nadrzędną zasadę wykonywania zawodu dobro chorego. Z przestrzegania tej zasady nie zwalniają lekarza wymagania administracyjne, naciski społeczne czy też mechanizmy rynkowe. Dla resortu zdrowia sprawa jest jasna: „przepracowany lekarz bez wątpienia nie daje rękojmi należytej opieki nad pacjentami", i umywa ręce w sprawie białogardzkiej anestezjolożki.
Zmęczony, czyli martwy
To niepierwszy przypadek śmierci lekarza podczas dyżuru. W 2012 r., w piątej dobie dyżuru, zmarł anestezjolog z opolskich Głubczyc. Państwowa Inspekcja Pracy oświadczyła wówczas, że lekarka-rekordzistka mająca kontrakt z dwoma zoz dyżurowała bez wymaganej przerwy przez pół roku.