Szpitale kliniczne tracą na szkoleniu lekarzy

Przed dalszym zadłużaniem uratowałaby placówki kliniczne wycena świadczeń uwzględniająca dydaktykę.

Publikacja: 09.08.2018 08:19

Szpitale kliniczne tracą na szkoleniu lekarzy

Foto: 123RF

Pół miliona złotych wyniosły na koniec pierwszego kwartału tego roku zobowiązania wymagalne szpitali klinicznych, czyli takich, które szkolą przyszłych lekarzy. To jedna trzecia przeterminowanych długów wszystkich polskich szpitali (1,47 mld zł). O skali problemu może świadczyć fakt, że 73 proc. lecznic w ogóle nie ma zobowiązań wymagalnych, czyli nie zalegają z płatnościami, a wszystkie zobowiązania płacą na bieżąco.

Czytaj także: Zmiany w systemie kształcenia lekarzy: Koniec z wolontariatem i wyzyskiem lekarzy

Bezpłatna dydaktyka

Wśród dziesięciu samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SPZOZ), które generują blisko połowę wszystkich zobowiązań wymagalnych, większość to szpitale kliniczne i instytuty naukowe.

Dlaczego tak się dzieje? Zdaniem dr. n. med. Krzysztofa Chlebusa z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i byłego wiceministra zdrowia powodem jest nieadekwatne finansowanie:

– Z punktu widzenia płatnika, czyli Narodowego Funduszu Zdrowia, placówka kliniczna to taki sam podmiot jak szpital powiatowy. I chociaż często zatrudnia najlepszych specjalistów, ma bardzo zaawansowany sprzęt, za świadczenia dostaje tyle samo lub niewiele więcej pieniędzy. Tymczasem wykształcenie lekarzy jest procesem bardzo drogim. Taki szpital musi bowiem zatrudniać znacznie więcej lekarzy, w dodatku mających umiejętności dydaktyczne. A dofinansowanie dydaktyki klinicznej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest nieadekwatne do potrzeb – argumentuje dr Chlebus, który w 2013 r. przedstawił projekt ustawy o szpitalach klinicznych. Zakładał on większe finansowanie ośrodków, które zajmują się szkoleniem kadry medycznej i preferencyjnych warunków przy kontraktowaniu świadczeń (wówczas obowiązywał bowiem system efektywnościowo-kosztowy, a szpitale podpisywały kontrakty z NFZ, podczas gdy dziś mają ryczałt).

Zdaniem wiceministra zdrowia Sławomira Gadomskiego odpowiedzialnego za finansowanie szpitali, kłopoty placówek klinicznych wynikają także z tego, że to zwykle duże wielospecjalistyczne podmioty, którymi zarządza się dużo trudniej niż małym szpitalem powiatowym. W dodatku są to ośrodki o najwyższym stopniu referencyjności, realizujące świadczenia ostatniej szansy, do których zjeżdżają pacjenci z całego kraju. A system taryfikacji nie uwzględnia referencyjności i szpital kliniczny dostaje tyle co powiatowy.

Nieadekwatne wyceny świadczeń i brak korekty dla szpitali klinicznych odpowiadają za część kłopotów szpitali Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM), który zamierza się ratować konsolidacją trzech szpitali: Centralnego Szpitala Klinicznego (CSK) przy ul. Banacha, Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego (SPDSK) przy Żwirki i Wigury i Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya. Zgodnie z danymi resortu zdrowia Uchwała Senatu WUM z 21 maja 2018 r. zakłada ich połączenie w Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM. Przeciwko konsolidacji protestują związkowcy ze szpitala przy Lindleya, argumentując, że placówka jest w stanie poradzić sobie z długiem, a jej łączenie ze szpitalem przy Banacha odbędzie się ze szkodą przede wszystkim dla pacjentów.

Szkodliwa fuzja

Zdaniem związkowców Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus, fuzja ma uratować SPDSK przy Żwirki i Wigury kosztem ich placówki. Argumentują, że dług uruchomionego w 2015 r. szpitala dziecięcego pod koniec ubiegłego roku opiewał już na 400 mln zł, z czego 160 mln zł należne jest parabankom. A Bank Gospodarstwa Krajowego zgodził się udzielić mu kredytu na częściową spłatę zadłużenia, tylko pod warunkiem fuzji z klinikami przy Banacha i Lindleya.

– Plan zakłada, że CSK przy Banacha miałby nas przejąć z dobrodziejstwem inwentarza. Tymczasem wiele klinik, jak np. Klinika Chorób Wewnętrznych i Kardiologii, wykonuje zabiegi unikatowe w skali kraju i Europy – mówi dr n. med. Krzysztof Jankowski, przewodniczący tamtejszej sekcji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu przy Lindleya. I przytacza niezależne opinie ekspertów, że restrukturyzacja szpitala byłaby możliwa bez fuzji z placówkami przy Banacha i Żwirki i Wigury. Związkowcy, którzy na budynku szpitala wywiesili banner „Dzikiej konsolidacji szpitali mówimy nie", o pomoc poprosili ministra Łukasza Szumowskiego. Na razie – bezskutecznie. W ministerstwie usłyszeliśmy, że resort czeka na plan naprawczy, który ma przedstawić WUM. Z kolei władze uczelni twierdzą, że fuzja szpitali to jedyny ratunek dla lecznic. ©?

Pół miliona złotych wyniosły na koniec pierwszego kwartału tego roku zobowiązania wymagalne szpitali klinicznych, czyli takich, które szkolą przyszłych lekarzy. To jedna trzecia przeterminowanych długów wszystkich polskich szpitali (1,47 mld zł). O skali problemu może świadczyć fakt, że 73 proc. lecznic w ogóle nie ma zobowiązań wymagalnych, czyli nie zalegają z płatnościami, a wszystkie zobowiązania płacą na bieżąco.

Czytaj także: Zmiany w systemie kształcenia lekarzy: Koniec z wolontariatem i wyzyskiem lekarzy

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona