Tak już przywykliśmy do konfliktu i wzajemnych oskarżeń o najgorsze możliwe zbrodnie, że normalne spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego i prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz staje się wydarzeniem dnia. Patrząc z tej perspektywy, to naprawdę smutny znak nienormalności naszych czasów.

Ale być może to jakaś iskierka nadziei na to, że w naszej polityce zapanują bardziej cywilizowane standardy. Premier Morawiecki i prezydent Dulkiewicz nie muszą się przecież zgadzać. Prezydent Gdańska może protestować przeciwko planowi przejęcia przez państwo Westerplatte, premierowi zaś może się nie podobać wspólny manifest samorządowców, w którym domagają się większej decentralizacji państwa. Ale ważne, by obie strony wysłuchały swoich argumentów. I nawet jeśli nie dojdą do porozumienia, warto się do końca wysłuchać i pozostać przy swoich stanowiskach, rozstając się w nieco bardziej kulturalny sposób.

Szczególnie sprawa postulatów samorządowych jest tutaj niezwykle istotna. Reforma samorządowa to jeden z największych sukcesów polskiej transformacji. Właśnie samorząd bezpośrednio wpływa na jakość życia Polaków. Dlatego debata nad postulatami samorządowców jest fundamentalna. Nie tylko dlatego, że nawiązują wprost do 21 postulatów, które zgłosiła na początku lat 80. Solidarność, ale dlatego, że mądre wyważenie pomiędzy kompetencjami państwa i samorządu to rzecz o absolutnie kardynalnym znaczeniu. Sprowadzanie tej dyskusji – jak starają się to zrobić prorządowe media – do rozbioru Polski lub zaczątku wojny domowej to zbrodnia na polskiej racji stanu. Bo dyskusję o tym, jak ułożyć te relacje, i tak trzeba będzie przeprowadzić.

Dlatego dobrze, że do tych rozmów doszło. Mam nadzieję, że żadna ze stron nie spotkała się po to, by zastawiać na drugą pułapkę i by później to spotkanie wykorzystywać przeciw drugiej stronie. Liczę, że będzie raczej punktem wyjścia do poważnej dyskusji o tym, co dla ustroju naszego kraju jest naprawdę ważne.

Tym bardziej że politycznie obie strony na tym spotkaniu coś ugrały. Aleksandrę Dulkiewicz ono buduje jako reprezentantkę środowiska samorządowców, którzy dość sceptycznie podchodzą do rządów PiS. Mateusza Morawieckiego zaś ukazuje jako polityka pragmatycznego, który potrafi wyciągnąć wnioski z niezręcznej sytuacji, jaką było zignorowanie Dulkiewicz tydzień temu w Gdańsku, i wykorzystać je do zorganizowania poważnej rozmowy.