"Po komunizmie przyjęliśmy model ustrojowy, który zakłada rozproszenie i wzajemną niezależność władz. Przy całej niedoskonałości konstytucji z 1997 roku trzeba przyznać, że jej sensem jest trójpodział władzy i kohabitacja równoważących się ośrodków: parlamentarnego, prezydenckiego i rządowego, a szerzej władzy centralnej i samorządu, sądów i administracji. Dlatego kumulacja całej władzy w jednych rękach jest po prostu przeciw DNA polskiej demokracji" - pisze Bogusław Chrabota, zauważając, że kandydaci partii rządzącej w miastach doznali sromotnej klęski.
Przeczytaj: Polacy nie chcą rządów monopartii
"Przegrana przez PiS wyborów samorządowych nie tylko w największych metropoliach, ale nawet w tych mniejszych miastach, który uchodziły za bastiony prawicy to sygnał, że nie powiódł się plan partii Jarosława Kaczyńskiego, by odzyskać umiarkowane centrum i zbudować sobie poparcie wśród klasy średniej" - podkreśla z kolei wicenaczelny Michał Szułdrzyński. Dodaje, że po wyborach w PiS obudzą się wszyscy dotychczasowi przeciwnicy obecnego szefa rządu twierdząc, że nie powiódł się polityczny plan pod tytułem "Mateusz Morawiecki premierem i nowym liderem prawicy".
Komentarz Michała Szułdrzyńskiego: Klęska "projektu Morawiecki"?
Zuzanna Dąbrowska zauważa, że "te wybory, oprócz kilku pojedynków w dużych miastach, były antypartyjne".