O ile Nowogrodzka spodziewała się porażek w Krakowie i Gdańsku, to nieudane kampanie w średnich miastach – Tarnowie, Radomiu, Ostrołęce – muszą być już poważnym ostrzeżeniem.  Tak jak w Stanach Zjednoczonych wybory nie wygrywa się w Nowym Jorku czy Los Angeles tylko w Ohio i Pensylwanii, tak w Polsce to średnie miasta mogą zdecydować o tym, kto będzie rządził po wyborach w 2019 roku.  W Polsce również – tylko mobilizacja w Warszawie i Poznaniu nie wystarczy opozycji.

Wyniki II tury wyborów samorządowych można znaleźć tutaj

Żaden kandydat Republikanów nie zdobył prezydentury bez sukcesu w Ohio. To ten właśnie stan przechyla szalę zwycięstwa w wyborach. Jest uznawany za papierek lakmusowy nastrojów całego kraju. Polski system polityczny znacznie różni się od amerykańskiego, ale pewne rzeczy są podobne. Jak to, że miernikiem nastrojów nie są duże miasta, ale teren w geograficznym centrum – pomiędzy wielkimi metropoliami a ternami wiejskimi. - Niech Pan obserwuje uważnie Tarnów i Radom – powiedział mi przed II turą jeden z najbardziej doświadczonych polskich polityków. W Radomiu mimo ogromnych inwestycji w kampanię, wizyt najważniejszych polityków PiS i mocnego postawienia na temat lotniska wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz przegrał z urzędującym prezydentem z PO. W Tarnowie Kazimierz Koprowski z PiS przegrał z urzędującym prezydentem z PO. W Ostrołęce PiS straciło władzę po 12 latach. Pozostaje tylko sukces w Chełmie – młodego, umiarkowanego kandydata z partii Jarosława Gowina. Ten wynik Nowogrodzka też musi przemyśleć.

Problem PiS po II turze polega nie tylko na tym, że zmieniła się opowieść o „porażce w dużych miastach” na „porażkę w dużych i średnich miastach”. Tylko, że wyborcy z wielu przyczyn już w tej „średniej Polsce” odrzucili kandydatów PiS. A co za tym idzie – wypowiedzieli się negatywnie o blisko 1000 dniach samodzielnych rządów tej partii, łącznie ze wszystkimi transferami socjalnymi.

Opozycja nie może popadać w samozadowolenie. PiS umocniło się w sejmikach i powiatach. Ma nowe, realne narzędzia władzy samorządowej. Ale słabnięcie w polskim Ohio nie wróży najlepiej perspektywom partii rządzącej na 2019 rok. Zwłaszcza, że następne wybory to starcie o europarlament, których wynik psychologiczni wpłynie na uczestników kampanii do Sejmu. Jeśli PiS nie zapobiegnie przekształceniu ich w referendum nad obecnością Polski w UE, to znajdzie się na bardzo ryzykownym dla siebie kursie.