Za oknem, jak zawsze o tej porze roku, znicze i tłumy na cmentarzach. Wszystkich Świętych, a dzień później Dzień Zaduszny, trudno więc szukać innych inspiracji. A może nawet warto pozwolić sobie na odrobinę odwagi i uchylić rąbka własnych emocji.
Zazwyczaj to trudne, kiedy pisze się o sprawach ostatecznych; ręka jakoś zatrzymuje się wpół gestu nad klawiaturą, bo do licha, czy innych musi obchodzić, co czujesz, za kim tęsknisz, wobec kogo masz poczucie winy? A jednak pisarstwo, a felietonistyka jest pisarstwem, daje na to przestrzeń; który moment jest lepszy na odrobinę szczerości wobec samego siebie, niż ta chwila, kiedy patrzy się na biel papieru i zastanawia, czym go zapełnić? Więc proszę; znajduję tę odrobinę odwagi i piszę o pewnej tęsknocie, której nikt i w żaden sposób nie zapełni, a polityka, ten zrodzony z chęci władzy demon, tylko domyka dla mnie drzwi.