Na dłuższą metę może się jednak okazać dla Nowoczesnej sporym ryzykiem.

Dotychczasowy przewodniczący w pewnym momencie stał się głównym obciążeniem dla swojego ugrupowania. Ryszard Petru z pewnością przejdzie do historii. To jedyny po 1989 roku lider, który założył partię, wprowadził ją do parlamentu, osiągnął dwucyfrowe poparcie w sondażach, a następnie roztrwonił zgromadzony kapitał. Utrata stanowiska przewodniczącego dwa i pół roku po jej powstaniu jest miarą jego upadku. Pytanie, czy Petru będzie potrafił wykorzystać tę lekcję pokory, którą dał mu kapryśny los. Wielu polityków wykuwało w takim politycznym czyśćcu swój charakter i zdolności przywódcze. Jak dotąd jednak założyciel Nowoczesnej dowiódł, że nie potrafi wyciągać wniosków ze swych upadków.

W tym sensie na pewien czas wizerunkowa zmiana, jaką jest nowa przewodnicząca, może być dla Nowoczesnej szansą. Ale tutaj od razu pojawiają się poważne rafy. Część wypowiedzi Katarzyny Lubnauer można odebrać jako zapowiedź kursu w lewo. Petru przez wiele miesięcy udawało się unikać jednoznacznego opowiadania się po liberalno-lewicowej stronie ideologicznych sporów. W efekcie partia kojarzyła się raczej z wolnorynkowym podejściem do gospodarki, a do liberałów obyczajowych puszczała jedynie oko. Po ostatnich decyzjach PiS dotyczących gospodarki – zniesienie limitu składek ZUS, zakaz handlu w niedzielę, ograniczenie liczby zawodów twórczych uprawnionych do 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu, zwiększeniu sprawozdawczości nawet drobnych przedsiębiorców (przykłady można by mnożyć w nieskończoność) – klasa średnia może zacząć szukać rzecznika swoich interesów. Tyle tylko, że nie będzie ona raczej chętna do włączania się w obyczajową rewolucję.

Lubnauer staje na czele bardzo podzielonego ugrupowania. Głosy delegatów podzieliły się z niewielką przewagą na rzecz nowej szefowej partii, co sprawia, że jej pierwszym zadaniem będzie próba ratowania jedności partii. Pytanie – i tu dochodzimy do kwestii zasadniczej – czy Lubnauer wystarczy do tego politycznego wyrobienia. W samej Nowoczesnej jest bowiem kilku bardziej doświadczonych od niej graczy. Na zewnątrz zaś jej bezpośrednimi przeciwnikami będą Grzegorz Schetyna i Jarosław Kaczyński, którzy całe dorosłe życie spędzili na prowadzeniu politycznych rozgrywek. Lubnauer doświadczenie zdobywała w partiach, które na własne życzenie zniknęły ze sceny politycznej – Unii Wolności czy Demokratach.pl. Doktorat z teorii prawdopodobieństwa – który bez wątpienia jest jej intelektualnym atutem – może nie wystarczyć w rozgrywce samorządowej z Platformą, która będzie kolejnym wielkim wyzwaniem dla Nowoczesnej. Atuty w tej grze będą w ręku Schetyny, który dysponuje silniejszymi i bardziej karnymi strukturami. Wszystko wskazuje więc na to, że Nowoczesną czeka seria wstrząsów. Pytanie, czy tak osłabiona dotychczasowymi kryzysami partia przetrwa terapię szokową.