System podatkowy staje się coraz bardziej skomplikowany i niejasny, a co gorsza, także coraz mniej przyjazny dla podatników. Pokazuje to przykład firmy, którą opisujemy w dzisiejszym wydaniu, a która nieświadomie wplątała się w karuzelę VAT-owską. Z tego powodu nie otrzymała wsparcia antykryzysowego z tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju, a fiskus wciąż prowadzi wobec niej jakieś kontrole i wydaje niekorzystne decyzje podatkowe. Oczywiście, za błędy, nawet te niezawinione, zwykle trzeba płacić, w myśl zasady, że nieznajomość prawa nie chroni przed karą. Jednak co innego wyciąganie konsekwencji, a co innego nękanie firmy przez fiskusa.

Czy stanie się to nową codziennością w kontaktach z administracją skarbową? Pandemia spustoszyła finanse państwa, w tym roku będziemy musieli zadłużyć się na astronomiczną kwotę nawet 250 mld zł. I choć są to pieniądze potrzebne na działania antykryzysowe, bez których wiele firm pewnie nie przeżyłoby lockdownu, nie zmienia to faktu, że teraz rząd będzie musiał zrobić wiele, by odbudować budżet państwa. Dotyczy to oczywiście m.in. dochodów podatkowych, w tym z podatku VAT. Zresztą resort finansów już zapowiedział, że w 2021 r. dochody podatkowe „będą nadal wspierane (...) działaniami, które poprawią stopień wywiązywania się z zobowiązań podatkowych".

Jeszcze dwa, trzy lata temu nie brzmiałoby to tak groźnie. Wówczas przestrzeń do uszczelniania systemu, nadwyrężonego przez mafie VAT-owskie, była spora. Nisko wiszące owoce zostały już jednak zerwane. Pozamykano większość furtek umożliwiających wyłudzenia podatków, wprowadzono odpowiednie mechanizmy w zakresie regulacji prawnych, zreorganizowano pracę służb skarbowych i przyniosło to efekty w postaci wzrostu dochodów do kasy państwa. Ale już 2019 r. pokazał, że tzw. luka VAT przestała dynamicznie spadać. I chociaż wciąż jest ona w Polsce dużo wyższa niż w krajach wzorcowych, to jej dalsze ograniczanie wymagałoby daleko bardziej wyrafinowanych działań.

Przedsiębiorcy mają jednak obawy, że działania państwa ograniczą się do prostego przykręcania śruby. Że fiskus znowu zacznie ścigać nie tyle przestępców i podatkowych oszustów, ile wszystkich podatników jak leci. Że wrócą czasy, gdy skarbówka wchodziła do firm nie dlatego, że miała uzasadnione podejrzenie nieprawidłowości, ale dlatego, że kierowała się powiedzeniem „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". Oby to były tylko czarne scenariusze, które się nie zrealizują, oby zapisy o przyjazności fiskusa nie zostały tylko na papierze.