Utrzymanie zamrożenia płac w budżetówce w 2022 r. pozwoli wprawdzie zaoszczędzić setki milionów złotych, ale mocno uderzy po kieszeniach urzędników, nauczycieli, pracowników służby zdrowia, żołnierzy czy policjantów. Nawet jeśli w przyszłym roku inflacja wyhamuje, to wzrost cen sprawi, że ich realne zarobki znacząco spadną. I to w roku, który ma przynieść przyspieszenie rozwoju gospodarki, a wraz z nim zwiększony popyt na pracowników i wzrost płac przekraczający 6 proc.

Jaki będzie efekt? Łatwo przepowiedzieć. Pracownicy budżetówki, a przynajmniej ci najlepsi, doświadczeni specjaliści, poszukają lepiej płatnej pracy. Połączenie ożywienia w gospodarce i demografii (kurczącej się grupy osób w wieku produkcyjnym) sprawi, że prywatne firmy powitają uciekinierów z budżetówki z otwartymi ramionami.

W jaki sposób państwowe urzędy i służby zdołają nie tylko przyciągnąć, ale choćby utrzymać specjalistów IT, finansistów, nauczycieli czy pielęgniarki? Część z nich, w tym ministerstwa, być może będzie sobie radzić, obchodząc przepisy, np. zatrudniając specjalistów w tworzonych przez siebie spółkach, które nie są objęte płacowymi regułami budżetówki. Tak zrobił przed kilkoma laty resort finansów, powołując informatyczną spółkę Aplikacje Krytyczne, która wspiera fiskusa w rozwoju i utrzymaniu krytycznych systemów IT.

Można się więc spodziewać powołania kolejnych takich resortowych spółek, co nie służy przejrzystości administracji publicznej. Nie wszędzie też taki manewr będzie możliwy, więc w kolejnych latach jako dziennikarze będziemy pewnie mieli więcej okazji do opisywania przypadków źle działających urzędów, służby zdrowia czy policji. Ci, którzy nie odejdą, będą bardziej przeciążeni pracą i sfrustrowani. Bez szans na podwyżki w budżetówce przybędzie trudnych do wypełnienia wakatów, co już przed wybuchem pandemii było bolączką wielu urzędów. Kryzys koronawirusa chwilowo zmniejszył ten problem – jak zwykle w kryzysach stabilny sektor publiczny zyskał na atrakcyjności jako pracodawca. Optymistyczne dla gospodarki prognozy rządu i ekonomistów dowodzą jednak, że ten stan nie będzie trwał długo.

Tymczasem wyzwań dla budżetówki będzie przybywać, bo przecież to w dużej mierze na niej będzie się opierać realizacja Krajowego Planu Odbudowy z miliardami z Unii. Połączenie krociowych funduszy ze sfrustrowanymi pracownikami nie najlepiej wróży KPO.