Tadej Pogacar wygrywa Tour de France. Kot został tygrysem

22-letni Słoweniec Tadej Pogacar został najmłodszym zwycięzcą Tour de France od 1904 roku. Jego rodak Primoż Roglić nie wykorzystał wysiłku drużyny.

Aktualizacja: 20.09.2020 21:44 Publikacja: 20.09.2020 20:31

Tadej Pogacar wygrał Tour de France dzięki fantastycznej jeździe na czas w sobotę podczas przedostat

Tadej Pogacar wygrał Tour de France dzięki fantastycznej jeździe na czas w sobotę podczas przedostatniego etapu

Foto: AFP

Rok temu wszyscy zastanawiali się, jak długo potrwa w Tour de France panowanie Kolumbijczyka Egana Bernala, bo 22-latek w wielkim stylu wysadził z fotela lidera drużyny Ineos Brytyjczyka Gerainta Thomasa. Dziś wszyscy w peletonie głowią się nad fenomenem Pogacara i Roglicia, którzy zamienili Wielką Pętlę w mistrzostwa Słowenii.

Roglić przyjechał do Francji z potężną drużyną Jumbo-Visma. Jej dyrektor sportowy Robert Thomas Wagner opowiadał, że przerwanie sezonu przez pandemię wykorzystał na analizę możliwości swojej ekipy, mocnych i słabych stron rywali oraz zwycięskiej taktyki Ineosu, która pozwoliła kolarzom brytyjskiego zespołu wygrać siedem z ośmiu ostatnich edycji Wielkiej Pętli.

Holendrzy kontrolowali wyścig, a Roglić pielęgnował przewagę w klasyfikacji generalnej przekonany, że podczas etapu jazdy indywidualnej na czas dopnie ostatni guzik żółtej koszulki, bo w samotnej walce z zegarem jest jednym z najlepszych specjalistów na świecie. Wszystko szło zgodnie z planem aż do soboty, kiedy podjazd pod Płaskowyż Pięknych Dziewcząt zaczął Pogacar.

– Przez cały etap dostawałem przez radio informację o przewadze, ale na podjeździe zrobiło się tak głośno, że nic nie słyszałem. Znałem jednak trasę bardzo dobrze, więc jechałem na pamięć – opowiadał 21-latek z UAE Team Emirates.

Niedzielna „L'Equipe" złotymi literami i hasłem „Poga Star" ogłosiła narodziny gwiazdy, bo Pogacar pokonał Roglicia o blisko dwie minuty. Kolarze mieli w nogach trzy tygodnie wysiłku, a „czasówkę" kończył 6-kilometrowy podjazd o średnim nachyleniu 8,5 proc. Pogacar tam nie jechał, tylko frunął, choć to Roglić był kiedyś skoczkiem narciarskim.

Rozsypane domino

Obu Słoweńców ulepiono z innej kolarskiej gliny. Roglić mówi tak samo, jak jeździ – oszczędnie. Dziennikarzy zbywa równoważnikami zdań, a podczas wyścigu pracuje, jakby miał w głowie stoper oraz licznik energii. Nie szarżuje, woli kontrolę i odpieranie ataków rywali. Możliwe, że właśnie odrobiny fantazji podczas górskich etapów w Alpach zabrakło mu, aby wygrać Wielką Pętlę.

– Kolarze Jumbo-Vismy jechali niemądrze. Totalnie zdominowali peleton, ale zapomnieli o jednym 21-latku, który tracił 50 sekund do ich lidera. Wpadli we własne sidła – mówi „L'Equipe" pięciokrotny zwycięzca Tour de France Belg Eddy Merckx. – Roglić przez cały wyścig pięknie pracował dla Pogacara – dodaje Amerykanin Greg LeMond, który Wielką Pętlę wygrywał trzykrotnie.

Holendrzy z Jumbo-Visma być może zgrzeszyli pewnością siebie, bo Roglić każdego dnia dokładał do swojego zwycięstwa kostkę domina i nikt się nie spodziewał, że ta ostatnia wywróci całą konstrukcję. Defensywny styl jazdy Słoweńca w trakcie wyścigu nie wzbudzał poklasku, ale dziś jego historia budzi już inne emocje. „To nie sympatia, tylko współczucie na widok wraku rozbitego statku" – piszą Francuzi.

Zawodnik Jumbo-Vismy na mecie przytulił żonę i syna, a podczas dekoracji gratulował Pogacarowi. – Może będę płakał... A może już to zrobiłem. Potrzebuję trochę czasu dla siebie, bo w ostatnich tygodniach wszystko działo się bardzo szybko. Jestem emocjonalnym typem, tylko po prostu tego nie pokazuję. Chciałbym być inny, ale nie zmienię tego – przyznał podczas konferencji prasowej.

Roglić zawodowo jeździ rowerem od siedmiu lat, bo wcześniej skakał na nartach. Wygrywał zawody Pucharu Kontynentalnego i był drużynowym mistrzem świata juniorów. W 2007 roku miał jednak paskudny wypadek na mamucie w Planicy. Podmuch wiatru szarpnął nim tak mocno, że przekoziołkował w powietrzu, upadł i stoczył się po zeskoku jak lalka.

To był dzień, kiedy umarł skoczek i urodził się kolarz. Dwa lata później wygrał Wyścig Dookoła Słowenii, później był najlepszy w jeździe indywidualnej na czas podczas Giro d'Italia. Zajął czwarte miejsce w Tour de France, wreszcie rok temu był najlepszy podczas hiszpańskiej Vuelty. Dzięki brawurowej ucieczce na przedostatnim etapie trzecie miejsce zajął wówczas Pogacar.

Dwie twarze mistrza

Jeśli Roglić jechał tak, jak dyktował rozum – niczym kolarz z Excela – to jego rodakiem kierowało serce. Był brawurowy i nieostrożny. Pogubił się na wietrznym siódmym etapie, kiedy peleton rozerwał jadący z prędkością 66 km/h Michał Kwiatkowski. Później atakował i odrabiał straty, aż zamienił sobotę w najważniejszy dzień życia.

Jego głównymi kompanami na trasie byli doświadczony rodak Jan Polanc oraz hiszpański góral David de la Cruz. Na początku pomocników miał więcej, ale Włoch Fabio Aru wycofał się po ósmym, a jego rodak Davide Formolo po dziesiątym etapie.

Pogacar podbił Tour de France w fantastycznym stylu, bo wygrał trzy etapy i zgarnął koszulkę dla najlepszego górala. – Ta konferencja prasowa jest dla mnie zbyt duża – oznajmił, kiedy stanął w sobotę przed dziennikarzami. – Na rowerze jest tygrysem, ale po zejściu z niego zmienia się w małego, miłego kotka – wyjaśnia Teja, żona byłego słoweńskiego kolarza Andreja Hauptmana.

Kiedyś prosił dziennikarzy podczas wywiadów, żeby wysyłali jego rodzicom wycinki artykułów. Zaczął jeździć na rowerze, bo chciał być jak starszy brat. Mówił rodzicom, że nie będzie odrabiał lekcji, bo to nigdzie go nie doprowadzi – w przeciwieństwie do kolarstwa. Uczył się kolarskiego fachu w Rog–Ljubljana, aż w ubiegłym roku zatrudnił go UAE Team Emirates.

Zespół kierowany przez Włocha Giuseppe Saronniego w przeszłości odnosił sukcesy pod szyldem Lampre. Cztery lata temu w grupę zainwestował TJ Sport Consultation, ale kilkunastomiesięczną przygodę z chińskim kapitałem zamknęła choroba głównego mecenasa projektu Li Zhiqianga.

Poszukiwania nowego sponsora zakończyły się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tamtejsi szejkowie od lat budują wizerunek nowoczesnego państwa poprzez sport, a po inwestycjach w futbol, krykiet, rugby, tenis i Formułę 1 postanowili rozszerzyć portfolio o profesjonalną grupę kolarską, która pokaże się podczas Giro d'Italia, Vuelta a Espana i Tour de France.

Pytania o doping

To prawdopodobnie przypadek, że Słoweńcom trafiło się dwóch wybitnych kolarzy w tak krótkim czasie. – Mamy całkiem niezły system szkolenia, ale ciągle brakuje pieniędzy. To, że obaj z Primożem jeździmy na takim poziomie, jest zarówno zbiegiem okoliczności, jak i efektem ciężkiej pracy wykonywanej przez wiele lat – wyjaśnia Pogacar.

Budżet tamtejszej federacji kolarskiej to 700 tys. euro – Francuzi na przykład rocznie mają do dyspozycji 20 mln. – To my, czyli kluby, musimy samodzielnie szukać sponsorów, robić zawodnikom testy kwalifikacyjne oraz pomagać w organizacji wyścigów – wyjaśnia w rozmowie z „France Info" dyrektor sportowy grupy Adria Mobil Bogdan Fink.

Wszyscy chcieliby, aby sensacyjne wyniki Pogacara i Roglicia były historią romantyczną, czyli efektem talentu oraz pracy, ale francuski dziennik „Le Monde" już w ubiegłym roku zwrócił uwagę, że od 2009 do 2019 roku ośmiu z dziewiętnastu słoweńskich kolarzy jeżdżących w grupach World Touru wpadło na nielegalnym wspomaganiu, a menedżer byłej ekipy Roglicia był zamieszany w aferę dopingową.

Nagroda za trud

Kolarze mają za sobą prawdopodobnie najszybszy Tour de France w historii, bo przystąpili do niego wypoczęci – po pandemicznej przerwie spędzonej na trenażerach, z ledwie kilkoma etapami poważnych wyścigów w nogach.

Jedynym Polakiem na trasie wyścigu był w tym roku Michał Kwiatkowski i on też miał swój moment chwały. Wygrał 18. etap po ucieczce, mijając metę wspólnie z zespołowym kolegą, Ekwadorczykiem Richardem Carapazem. Kolarz z Chełmży dostał nagrodę za tysiące kilometrów ciężkiej pracy, kiedy chował dumę do kieszeni i pomagał liderom drużyny – Chrisowi Froome'owi, Thomasowi oraz Bernalowi – choć od lat powtarza, że chciałby walczyć w wielkich tourach na własny rachunek.

Polak uchodzi w peletonie za specjalistę od wyścigów klasycznych. Sześć lat temu został w Ponferradzie mistrzem świata, wygrywał też Amstel Gold Race, Strade Bianche oraz Mediolan – San Remo. Tegoroczna Wielka Pętla pokazała, że w górach jeździ być może lepiej niż kiedyś, ale też wcale nie dowiodła, że stać go na walkę o podium Tour de France. Ale mistrzostwa świata – już za tydzień we Włoszech – to zupełnie inna sprawa.

Tour de France - Klasyfikacja końcowa

1. T. Pogacar (Słowenia, UAE Team Emirates) 84:26:33,
2. P. Roglić (Słowenia, Team Jumbo-Visma) + 0:59,
3. R. Porte (Australia, Trek Segafredo) + 3:30,
4. M. Landa (Hiszpania, Bahrain McLaren) + 5:58,
5. E. Mas (Hiszpania, Movistar Team) + 6:07,
6. M. A. Lopes (Kolumbia, Astana Pro Team) + 6:47,
7. T. Dumoulin (Holandia, Team Jumbo-Visma) + 7:48,
8. R. Uran (Kolumbia, EF Pro Cycling) + 8:02

Rok temu wszyscy zastanawiali się, jak długo potrwa w Tour de France panowanie Kolumbijczyka Egana Bernala, bo 22-latek w wielkim stylu wysadził z fotela lidera drużyny Ineos Brytyjczyka Gerainta Thomasa. Dziś wszyscy w peletonie głowią się nad fenomenem Pogacara i Roglicia, którzy zamienili Wielką Pętlę w mistrzostwa Słowenii.

Roglić przyjechał do Francji z potężną drużyną Jumbo-Visma. Jej dyrektor sportowy Robert Thomas Wagner opowiadał, że przerwanie sezonu przez pandemię wykorzystał na analizę możliwości swojej ekipy, mocnych i słabych stron rywali oraz zwycięskiej taktyki Ineosu, która pozwoliła kolarzom brytyjskiego zespołu wygrać siedem z ośmiu ostatnich edycji Wielkiej Pętli.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Polacy zaczynają mistrzostwa świata w cheerleadingu. Nadzieje są duże
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej