Rzeczpospolita: Co się będzie teraz działo w bazie, po ogłoszeniu decyzji o zakończeniu zdobywania K2?

Janusz Majer, szef Polskiego Himalaizmu Zimowego: Wyprawa czeka obecnie na tragarzy, którym dojście z Askole zajmie kilka dni. Potem zacznie się pakowanie ekwipunku. Spora część rzeczy będzie czekała w miejscu bazy do lata aż zejdą śniegi i dopiero wtedy współpracująca z nami agencja, zbierze resztę sprzętu. Od razu uprzedzam, że ekwipunku nikt nie ukradnie, bo zwyczajnie nie będzie tam w stanie dotrzeć.

Kiedy członkowie wyprawy mogą się znaleźć w Polsce?

Sama wędrówka do Askole to jakieś pięć, sześć dni. Kolejny dzień zajmie im jazda samochodem do Skardu. Potem, jeśli będzie taka możliwość, to polecą do Islamabadu, a jeśli samoloty nie będą latały, to kolejny dzień zajmie im podróż przez Karakoram Highway. Z Islamabadu przylecą prosto do Polski.

Zespół musi czekać na przyjście tragarzy?

Dokładnie tak. Nasi himalaiści ruszą dopiero wtedy, kiedy przyjdą do nich tragarze. Trochę to potrwa, bo współpracujący z nami agent najpierw musi przekazać wiadomość o zwijaniu obozu do Askole.

Krzysztof Wielicki podjął samodzielnie decyzję o zakończeniu wyprawy?

Rano Adam Bielecki i Janusz Gołąb byli na rekonesansie w wysuniętym obozie i tam stwierdzili, że śnieg przysypał liny oraz spowodował niebezpieczeństwo zejścia lawin, które zagrażałyby już przy podejściu do obozów C1 oraz C2. Po ich powrocie członkowie wyprawy odbyli naradę, po której Krzysztof Wielicki podjął decyzję. Brali pod uwagę również prognozy pogody, które do tej pory okazywały się dość dokładne i na najbliższe dni nie były optymistyczne. 11 marca ma nadejść okno pogodowe, które mogłoby umożliwić aklimatyzację na pożądanej wysokości i powrót do bazy. Pogody umożliwiającej atak szczytowy do 20 marca już nie będzie. Od 12 marca wiatr ma się nasilać i wiać nawet z prędkością 80-100 km/h. Nie było szans na wejście na szczyt i nie było sensu narażać członków wyprawy. Priorytetem dla nas od początku było bezpieczeństwo uczestników. Nic się nie zmienia, K2 jest w dalszym ciągu niezdobyte zimą i będzie czekać na ludzi, którzy zdecydują się zmierzyć z wyzwaniem. Myślę, że wśród nich będą Polacy.

Zamierzacie w następnych latach zorganizować kolejną wyprawę na K2?

Nie chciałbym odpowiadać w tej chwili. Kluczową sprawą jest budżet, pozyskanie sponsorów, ale pocieszające jest to, że sporo sprzętu już mamy, więc nie będzie potrzeba aż tak wielu pieniędzy. Kiedy chłopcy wrócą do Polski, odbędziemy naradę i postanowimy, co dalej.

Rozmawiał Łukasz Majchrzyk