Władze NYSE wciąż podtrzymywały wersję o "wewnętrznych problemach technicznych", jako przyczyny środowej awarii, choć równoczesne awarie systemów komputerowych United Airlines i "Wall Street Journal" nasuwały podejrzenia o cyberataku.
Do atmosfery podejrzeń przyczyniała się także sytuacja na innych globalnych rynkach papierów wartościowych, a przede wszystkim załamanie na chińskich giełdach.
Na blogach i stronach internetowych poświęconych inwestowaniu pojawiły się dziesiątki teorii spiskowych. Najpopularniejszą tezą było to, że awaria na NYSE miała odwrócić uwagę świata od krachu w Chinach i tym samym zapobiec globalnemu efektowi domina.
Paradoksalnie jednak zamknięcie NYSE pokazało także, że amerykański rynek jest w stanie sobie poradzić nawet z takim problemem, jak wstrzymanie operacji giełdowych na największym parkiecie przez ponad połowę sesji.
Przez cały czas awarii stacje telewizyjne pokazywały zmieniającą się wysokość głównych indeksów, w tym Dow Jones Industrial Average. W czasie przymusowej przerwy nadal bowiem handlowano spółkami z NYSE.