Akcjonariusze, a nie sąd winni decydować o przeznaczeniu zysku i losach spółki

Większościowi akcjonariusze bywają nieraz atakowani przez mniejszościowych, a nawet marginalnych, że zamiast inwestować zysk np. w rozwój spółki, winni wypłacać dywidendę. Czy powinny w to ingerować sądy ?

Aktualizacja: 07.07.2021 11:13 Publikacja: 06.07.2021 21:00

Mniejszościowy akcjonariusz, nawet jeśli posiada śladową liczbę akcji, może skutecznie utrudnić życi

Mniejszościowy akcjonariusz, nawet jeśli posiada śladową liczbę akcji, może skutecznie utrudnić życie spółce i kary nie poniesie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Pokazuje to sprawa o niewypłaconą dywidendę za 2012 r., jaką z kilkoma drobnymi akcjonariuszami musi prowadzić do tej pory KCI SA, spółka matka wydawcy „Rzeczpospolitej". Trzy sądy orzekły – w tym jeden prawomocnie – że drobni akcjonariusze nie mają prawa do dywidendy z automatu, gdyż zależy to od zgody akcjonariusza większościowego. Czwarty uważa, że jednak mają to prawo.

Mniejszościowy akcjonariusz, nawet jeśli posiada śladową liczbę akcji, może skutecznie utrudnić życie spółce i kary nie poniesie. Przykład: mniejszościowi akcjonariusze Gremi Media SA (dzisiaj KCI, poza nazwą spółka nie miała żadnego związku z obecnym wydawcą „Rzeczpospolitej") zaoferowali odkupienie od nich akcji w zamian za „pokój prawny" (niewytaczanie procesów i doniesień do prokuratury). Choć sąd takie zachowanie uznał za „szantaż korporacyjny", zarzutów karnych nikt nie usłyszał. Na tego typu szantaż nie ma paragrafu.

Stary spór

W 2013 r. jeden z akcjonariuszy wytoczył spółce KCI powództwo o uchylenie uchwały walnego zgromadzenia ws. przeznaczenia zysku netto za 2012 r., gdyż uchwała przewidywała przeznaczenie go w całości na kapitał rezerwowy. Wyrokiem krakowskiego Sądu Okręgowego uchwała została uchylona, gdyż, jak wskazał SO, podjęta została z naruszeniem dobrych obyczajów i pokrzywdzeniem akcjonariuszy. W związku z wyrokiem uchwała o podziale zysku była ponownie głosowana i ponownie zadecydowano o pozostawieniu go w spółce – tej decyzji nikt już nie zaskarżył.

Dwaj akcjonariusze, w tym Piotr Szczęsny, wystąpili jednak przeciw spółce z trzema odrębnymi pozwami o odszkodowania z tytułu nieuchwalenia uchwały o wypłaceniu dywidendy za 2012 r. W I instancji powództwo zostało oddalone w dwóch sprawach (jedna z nich przeszła już przez dwie instancje). Trzy składy sędziowskie stwierdziły, że wypłata dywidendy w spółce akcyjnej jest prawem warunkowym, tj. nie wystarczy istnienie zysku, niezbędna jest jeszcze uchwała walnego zgromadzenia o przeznaczeniu zysku na dywidendy. Walne zgromadzenie nie ma zaś obowiązku uchwalenia wypłaty dywidendy – podkreśliły sądy. Wniosek: nie podejmując takiej uchwały nie naruszono ani przepisów, ani statutu spółki.

Tymczasem teraz Sąd Okręgowy w Krakowie zmienił jeden z wyroków I instancji i uwzględnił powództwo. W ustnym uzasadnieniu sędzia wskazał, że niepodjęcie przez KCI nowej uchwały, która zadecydowałaby o przeznaczeniu zysku za 2012 rok na wypłatę dywidendy, było zignorowaniem poglądu sądu, który uchylił uchwałę ws. przeznaczenia zysku netto za 2012 r. (pominięcie dywidendy). Zdaniem SO akcjonariuszom należy się wynagrodzenie jako prawo do korzystania z kapitału.

Dodajmy, że obydwie te sprawy dotyczą minimalnej liczby akcji i niewielkich kwot. Trzecia jest o ok. 100 tys. zł i czeka na rozpatrzenie w II instancji.

Wieloletnie postępowania

Sprawa o dywidendy to element toczącego się od lat sporu na linii grupa kilkorga drobnych akcjonariuszy (m.in. Piotr Szczęsny) – Grzegorz Hajdarowicz i kontrolowane przezeń podmioty. Ci pierwsi występują pod sztandarami obrony praw udziałowców mniejszościowych krzywdzonych działaniami dominującego udziałowca. W odpowiedzi na to krakowski przedsiębiorca mówi wprost, że chodzi o nic innego jak wymuszenie wykupu akcji „opozycji" na wygórowanych warunkach finansowych: giełdowe annały znają tego rodzaju spory, ukłuto dla nich nawet terminy: pieniactwo korporacyjne i szantaż korporacyjny.

Piotr Szczęsny powiedział „Rzeczpospolitej", że choć ma w spółce ułamek procenta, to dochodzi przed sądami swego, nie godząc się z traktowaniem mniejszościowych akcjonariuszy i wspiera innych w podobnej sytuacji. Zapewnia, że nie ma to nic wspólnego z pieniactwem.

Podczas rozpraw sądowych pełnomocnik jednego z mniejszościowych akcjonariuszy zwrócił się wtedy do Gremi Media SA z ofertą ugodowego zakończenia wszystkich spraw. A 9 grudnia 2014 r. wysłał e-mail, proponując odkupienie akcji za „cenę według wartości księgowej akcji". Jak napisał (cytat za stenogramem): „W zamian zawieramy ugodę, że moi mandanci zobowiązują się nie zakupywać akcji Gremi Media SA w przyszłości oraz nie podejmować dalszych kroków prawnych".

Propozycja została powtórzona w 2015 r. w rozmowie telefonicznej, jaką najaktywniejszy mniejszościowy akcjonariusz odbył z osobą z Grupy Gremi. Akcjonariusz oferował „pokój prawny" za cenę 10 zł za akcję, przy czym – jak wynika z rozmowy – „cena za akcje zostałaby zapłacona formalnie tylko w granicach kursu giełdowego, pozostała kwota jako „rekompensata, odszkodowanie". Akcjonariusz w rozmowie proponuje złożenie kwoty do depozytu notarialnego i jej wydanie po przekazaniu spółkom „oświadczeń o cofnięciu wszystkich pozwów". Kwota „pokoju" miałaby sięgać ok. 585 tys. zł – wyliczył na gorąco przedstawiciel Grupy Gremi.

Spółka uznała tę ofertę za szantaż i ją odrzuciła. Wkrótce potem jeden z mniejszościowych akcjonariuszy zaczął skarżyć m.in. uchwały walnych zgromadzeń Gremii Media i KCI SA i zasypywać prokuratury zawiadomieniami. „Mnoży sprawy o czterysta-kilkadziesiąt złotych" – wskazywał w jednym z pism pełnomocnik spółki. Krakowska prokuratura na wniosek spółki wszczęła więc dochodzenie o „zmuszanie do określonego zachowania zarządu Jupiter SA oraz Gremi Media SA poprzez skierowanie od 6 października do 6 grudnia 2014 r. korespondencji e-mailowej dotyczącej odkupienia akcji po cenie księgowej oraz użyciem groźby karalnej dotyczącej podjęcia kroków prawnych", tj. o przestępstwo, a art. 191 §1 kk". Sprawę jednak umorzono z powodu braku znamion przestępstwa, a Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy w lutym 2017 r. tę decyzję utrzymał. Uznał, że wprawdzie „szantaż korporacyjny" był działaniem nieetycznym i sprzecznym z dobrymi obyczajami, ale nie był to szantaż w rozumieniu art. 191 §1 kk.

Według sądu wobec członków zarządu spółki nie stosowano groźby bezprawnej „w celu zmuszenia ich do określonego zachowania", czyli do odkupienia akcji. Taka groźba – według sądu - nie została sformułowana także w rozmowie telefonicznej.

Co nie oznacza – zaznaczył sąd – że wspomniane osoby „nie miały dopuścić się względem władz pokrzywdzonej spółki szantażu korporacyjnego" – ocenił, i dodał: „rzecz jednak w tym, że sam w sobie szantaż tego rodzaju, choć jawnie sprzeczny z zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami, nie stanowi przestępstwa, o ile nie realizuje znamion czynu zabronionego z art. 191 § 1 kk, co w tej sprawie według sądu nie miało miejsca.

Od rozstrzygania sporów są sądy, ale w polskich realiach nie oznacza to uzyskania szybkiego werdyktu, co może zdestabilizować działalność spółki. Działania „opozycji" zablokowały przejęcie Presspubliki (ówczesna nazwa wydawcy „Rzeczpospolitej" i „Parkietu") przez giełdową spółkę córkę KCI – by nie tracić czasu na sądowy maraton, znaleziono alternatywny sposób upublicznienia wydawnictwa. Do dziś toczy się sprawa o odszkodowanie za zablokowanie tamtej operacji. „Opozycja" zakwestionowała również przeniesienie notowań KCI z głównego rynku GPW na NewConnect – plany ogłoszono w 2017 r., a pod koniec 2020 r. sprawa wróciła do sądu I instancji.

- graż.

Powiedzieli dla „rzeczpospolitej"

Prof. Marcin Orlicki, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Kancelaria SMM LEGAL

Spółki to podmioty prywatne. Nie jest zadaniem sądu zastępowanie wspólników przy podejmowaniu strategicznych decyzji biznesowych. Do takich decyzji niewątpliwie należy rozstrzygnięcie o przeznaczeniu zysku spółki. Skoro większość wspólników uważa, że zysk powinien zostać w spółce, to zapewne decyzja taka ma swoje uzasadnienie gospodarcze – służyć ma zwiększeniu potencjału gospodarczego spółki w przyszłości. To zaś leży w interesie wszystkich wspólników – również tych mniejszościowych. Kryterium decyzji o przeznaczeniu zysku to racjonalność biznesowa. Do ich podejmowania uprawnieni powinni być więc ci, których kapitał dominuje w spółce. To oni więcej ryzykują i to ich pieniądze są podstawą sukcesu biznesowego spółki. Należy więc pozwolić im na swobodną decyzję. Sąd zaś powinien ograniczać swą kognicję do przypadków naruszenia prawa i zasad współżycia społecznego, nie do oceny strategii biznesowych.

Mateusz Irmiński, Adwokat w Kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak

O podziale zysku w spółce akcyjnej decyduje walne zgromadzenie, które podejmuje uchwały bezwzględną większością głosów i nie musi ono przeznaczać zysku na dywidendę. Zysk może zostać zatrzymany w spółce i przeznaczony np. na inwestycje. O tym, czy zysk zostanie przeznaczony na dywidendę, decyduje zatem większość akcjonariuszy i choć ten model rodzi napięcia między interesami większości i mniejszości, jest zgodny z istotą organizacji spółki. Im większa przewaga kapitałowa większościowych akcjonariuszy nad akcjonariuszami mniejszościowymi, tym większa powinna być swoboda większości w decydowaniu o podziale zysku. Tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy odmowa dywidendy stanowi np. formę szykany wobec mniejszościowego akcjonariusza, można oczekiwać ingerencji sądu i uchylenia uchwały o podziale zysku. Warunkiem domagania się przez mniejszościowych akcjonariuszy wypłaty dywidendy powinno być także skuteczne zaskarżenie uchwały walnego zgromadzenia o innego rodzaju podziale zysku.

wsp. adr

Pokazuje to sprawa o niewypłaconą dywidendę za 2012 r., jaką z kilkoma drobnymi akcjonariuszami musi prowadzić do tej pory KCI SA, spółka matka wydawcy „Rzeczpospolitej". Trzy sądy orzekły – w tym jeden prawomocnie – że drobni akcjonariusze nie mają prawa do dywidendy z automatu, gdyż zależy to od zgody akcjonariusza większościowego. Czwarty uważa, że jednak mają to prawo.

Mniejszościowy akcjonariusz, nawet jeśli posiada śladową liczbę akcji, może skutecznie utrudnić życie spółce i kary nie poniesie. Przykład: mniejszościowi akcjonariusze Gremi Media SA (dzisiaj KCI, poza nazwą spółka nie miała żadnego związku z obecnym wydawcą „Rzeczpospolitej") zaoferowali odkupienie od nich akcji w zamian za „pokój prawny" (niewytaczanie procesów i doniesień do prokuratury). Choć sąd takie zachowanie uznał za „szantaż korporacyjny", zarzutów karnych nikt nie usłyszał. Na tego typu szantaż nie ma paragrafu.

Pozostało 90% artykułu
Giełda
Podwójny szczyt WIG20 i spadki w USA
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt
Giełda
NYSE będzie działać 24/7? To byłaby prawdziwa rewolucja
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć