Paraliżująca zmienność poraża wielkich graczy

Na rynkach finansowych coraz częściej dochodzi do gwałtownych zmian, którym towarzyszy spadek płynności. Dlaczego tak się dzieje?

Publikacja: 08.05.2016 12:54

Na rynkach finansowych coraz częściej dochodzi do gwałtownych zmian, którym towarzyszy spadek płynno

Na rynkach finansowych coraz częściej dochodzi do gwałtownych zmian, którym towarzyszy spadek płynności. Dlaczego tak się dzieje?

Foto: Bloomberg

Dotyczy to nie tylko rynków akcji, ale także walut i obligacji. Mimo niedawnego odbicia na Wall Street wolumen obrotu akcjami notowanymi w indeksie Srandard&Poor's500 okazał się o 23 proc. niższy aniżeli wcześniej. Spekulacyjna gra pod kierunek zmian kursów walut ma coraz mniej zwolenników i liczba zakładów zmalała do najniższego poziomu od dwóch lat. Średni dzienny wolumen obrotu amerykańskimi obligacjami skarbowymi między dilerami spadł do najniższego poziomu od siedmiu lat.

Taki obraz sytuacji, zdaniem Sergio Ermottiego, prezesa UBS Group, jest m.in. rezultatem obaw o perspektywy gospodarek Stanów Zjednoczonych, europejskich i chińskiej, a także niespójnych sygnałów ze strony banków centralnych. Doprowadziło to, jak powiada Ermotti, do „paraliżującej zmienności" odstraszającej klientów i spadku przychodów w branży inwestycyjnej do najniższego poziomu od 2009 roku.

Jednak w pewien sposób pokazuje to też zmieniającą się naturę samych rynków. Wielkie banki ograniczyły handel na skutek regulacji wprowadzonych po kryzysie

finansowym. Ustawa Dodda-Franka oraz porozumienie Bazylea III zmuszają banki do ograniczenia ryzyka, zwłaszcza na rynku instrumentów o stałym dochodzie. Tylko w 2015 roku instytucje z Wall Street zlikwidowały ponad 20 tys. stanowisk pracy, zwłaszcza w działach handlowych. Pozostawioną przez nie przestrzeń starają się wypełnić firmy handlu algorytmicznego, co jak twierdzą niektórzy eksperci zwiększyło podatność rynków na gwałtowne szoki.

- Skutki strukturalnej presji, która od kilku lat szkodzi bankom potęgują też obawy o stan światowej gospodarki – tłumaczy Paul Gulberg, analityk branży bankowej w Portales Partners.

Zwykle podwyższona zmienność zwiększa aktywność inwestorów, gdyż traderzy starają się wówczas obstawiać kierunek ruchu cen, zwraca uwagę Gulberg. Niestety, teraz tak się nie dzieje. Gwałtowne wahania na rynkach uderzyły w wielu graczy, którym zaszkodziły pogłębiające się obawy o stan światowej gospodarki i skuteczność ujemnych stóp procentowych oraz ilościowego luzowania polityki pieniężnej przez banki centralne.

Na początku roku w ciągu sześciu tygodni Standard&Poor's500 stracił 11 proc., a później w okresie zaledwie pięciu tygodni odrobił wszystkie straty. Co więcej doszło do tego w kilka miesięcy po sierpniowym załamaniu i po raz pierwszy od 1998 roku inwestorzy na byczym rynku doświadczyli takiej sekwencji zdarzeń.

Nawet w lutym, kiedy nastąpiło odbicie wolumen obrotu amerykańskimi akcjami średnio wynosił 7,2 miliarda walorów dziennie wobec 9,3 mld w okresie pierwszych sześciu tygodni 2016 roku. Dzienne zmiany wartości Standard&Poor's500 od sierpnia wynosiły 0,84 proc. wobec 0,55 proc. w okresie poprzednich dwóch lat.

- W tym roku mamy do czynienia z potężnymi zakłóceniami na rynkach – wskazuje Atul Lele, główny strateg inwestycyjny Deltec International Group. Jak podkreśla, nie jest to ten rodzaj zmienności, kiedy pojawiają się okazje.

Podobny obraz rysuje się też na innych rynkach. Po rekordowej liczbie kontraktów terminowych w grudniu traderzy ograniczyli zakłady o kierunek zmian notowań dolara wobec głównych walut, kiedy implikowana zmienność wzrosła.

Na rynku amerykańskich obligacji skarbowych przez długi czas uważanym za najgłębszy i najbezpieczniejszy na świecie średnia dzienna wartość obrotu w kwietniu spadła do 444 miliardów dolarów, nieco powyżej dołka z grudnia 2009 roku.

- Stan świata w najlepszym razie jest kruchy – ocenia Bob Savage, szef nowojorskiego funduszu hedgingowego CCTrack Solutions. Dla coraz większej liczby inwestorów rosnąca zmienność i mniejsza płynność na rynkach jest bezpośrednim i niezamierzonym skutkiem strukturalnych zmian spowodowanych przez pokryzysowe regulacje, których celem było uczynienie z banków bezpieczniejszych instytucji. Niezależnie od tego, czy sprawiły to ograniczenia handlowe , czy też większe wymogi kapitałowe rola dużych banków jako głównych rynkowych pośredników zmalała, gdyż podejmowanie ryzyka stało się coraz droższe.

Dotyczy to nie tylko rynków akcji, ale także walut i obligacji. Mimo niedawnego odbicia na Wall Street wolumen obrotu akcjami notowanymi w indeksie Srandard&Poor's500 okazał się o 23 proc. niższy aniżeli wcześniej. Spekulacyjna gra pod kierunek zmian kursów walut ma coraz mniej zwolenników i liczba zakładów zmalała do najniższego poziomu od dwóch lat. Średni dzienny wolumen obrotu amerykańskimi obligacjami skarbowymi między dilerami spadł do najniższego poziomu od siedmiu lat.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
Podwójny szczyt WIG20 i spadki w USA
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt
Giełda
NYSE będzie działać 24/7? To byłaby prawdziwa rewolucja
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć