MyFrenchFilmFestival nie musiał teraz – jak inne festiwale – przenosić się do internetu. Od początku istnienia, czyli od dekady, odbywa się online. W ciągu dziesięciu poprzednich edycji Francuzi pokazali ponad 250 filmów i dotarli do ponad 200 krajów, gromadząc 54 mln widzów.
Kino francuskie w ostatnim roku ucierpiało tak samo, jak wiele kinematografii. We Francji rodzime filmy zebrały 29,2 mln widzów (ponad 60 proc. mniej niż w 2019 r.). Za granicą obejrzało je 13,7 mln widzów (o 70 proc. mniej). Tylko dwa przyciągnęły ponad milion widzów, w roku poprzednim było takich siedem.
Największym powodzeniem cieszyły się: „Portret kobiety w ogniu" Céline Sciammy, „Oficer i szpieg" Romana Polańskiego i „Nędznicy" Ladja Ly. Wszystkie weszły na ekrany pod koniec 2019 r. i na swoje wyniki zapracowały jeszcze przed zamknięciem kin w marcu.
Prawdziwe bohaterki
Tegoroczny MyFrenchFilmFestiwal proponuje 33 tytuły na 60 platformach. Dziesięć z nich znalazło się w konkursie. Ocenią je jurorzy oraz dziennikarze przyznający własną nagrodę. Na swojego faworyta mogą też głosować widzowie.
W konkursie w sekcji „W drodze" znalazły się obrazy, których autorzy mierzą się z europejską historią. Akcja animowanego „Josepha" Jeana Aurela toczy się w lutym 1939 r. Hiszpańscy republikanie uciekają przed dyktaturą Franco do Francji. Tu trafiają do obozów, w jednym z nich oddzielonym od świata drutem kolczastym dwóch mężczyzn zostaje przyjaciółmi: strażnik oraz Josep Bartoli, znany hiszpański rysownik walczący z reżimem Franco.