Nie taki znowu farciarz. Dziesięć lat temu zmarł Patrick Swayze

Był aktorem, piosenkarzem, tancerzem i modelem, obiektem westchnień milionów kobiet. Największą sławę przyniósł mu "Dirty Dancing", ale miał na sporo innych sukcesów. Jego życie było, jak sam mówił, pasmem wzlotów i upadków – przeżył katastrofę samolotu, który pilotował, hodował konie arabskie, praktykował buddyzm i transcendentalną medytację, uzależnił się od alkoholu, przeszedł trening EST i omal nie został scejntologiem - przypomina Onet. Dziesięć lat temu na raka trzustki zmarł Patrick Swayze. Do końca była u jego boku jedyna żona, którą poślubił 34 lata wcześniej.

Aktualizacja: 14.09.2019 17:05 Publikacja: 14.09.2019 16:55

Nie taki znowu farciarz. Dziesięć lat temu zmarł Patrick Swayze

Foto: Materiały Prasowe

Patrick Swayze. Te oczy, ten uśmiech, ten wdzięk. Uwielbialiśmy go szczególnie za trzy role: szlachetnego arystokraty Orry’ego Maina z telewizyjnej epopei o czasach wojny secesyjnej „Północ-Południe”, która w połowie lat 80. trafiła i do polskiej telewizji; uwodzicielskiego tancerza Johnny’ego Castle’a, który wspólnie z Jennifer Grey zachwycał na parkiecie niesamowitymi piruetami w kluczowych scenach "Dirty Dancing" (wyświetlanego u nas kinach jako "Wirujący seks"); no i Sama, chroniącego z zaświatów swoją ukochaną (Demi Moore) w melodramacie "Uwierz w ducha". 

Już tylko te trzy tytuły wystarczyłby, by o Patricku Swayzem mówić jako o supergwiazdorze wielkiego i małego ekranu, przyczyniły się zresztą do nadania mu w Hollywood przydomku "króla farciarzy". Ale farciarzem nie zawsze był, chociaż od połowy lat 80. uchodził za romantyczny ideał, obiekt westchnień niemal wszystkich nastolatek, a także wielu ich starszych koleżanek. Do tego stopnia, że w 1991 roku magazyn "People" nazwał go najseksowniejszym człowiekiem świata. 

Później jego blask przygasł, jak to często bywa, ale nie tak zupełnie. 

Swayze miał oczywiście na koncie i inne cenione role. Bo czyż "Na fali", w którym wcielił się w przywódcę młodzieżowego gangu surferów, nie cieszy się do dziś kultową popularnością? Czy można coś zarzucić jego występowi u boku Keanu Reevesa w kolejnym "akcyjniaku", "Point Break"? No i czyż aktor nie potrafił też zrywać ze swoim amanckim wizerunkiem? Bo czym przecież była brawurowa rola drag queen w głośnych "Ślicznotkach", za którą dostał nominację do Złotego Globu? Albo debiut na londyńskiej scenie teatralnej, gdzie w 2006 roku wystąpił w "Guys and Dolls"? Wydawało się, że znów jest na fali wznoszącej…

Fatalną wiadomość usłyszał w styczniu 2008 roku, kiedy zgłosił się do lekarza. Przyczyną jego niepokojów było dolegliwe pieczenie w żołądku, które zaczął odczuwać na planie pilotowego odcinka sensacyjnego serialu "Bestia". 

"Chciałem napić się szampana i to było takie uczucie, jakby ktoś wylał kwas na otwartą ranę – wspominał w swoim ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił kilka miesięcy przed śmiercią Barbarze Walters z CNN. - Później zacząłem się nad tym zastanawiać. Zrobiłem się chudy - w mgnieniu oka spadło mi jakieś dziesięć kilo. Potem patrzysz w lustro i widzisz, że twoje oczy są żółte i zaczyna się żółtaczka. Wtedy wiadomo, że coś jest nie tak".

Niestety, życie Patricka Swayze zostało bardzo nagle przerwane 14 września 2009 roku, niespełna kilkanaście miesięcy po zdiagnozowaniu u niego raka trzustki. Diagnoza była bezlitosna - czwarte, ostatnie stadium choroby i bardzo niewielkie szanse na wyleczenie. 

Aktor się jednak nie poddał i natychmiast rozpoczął bardzo intensywną terapię. Nie bał się też opowiadać publicznie o swojej chorobie. "To prawdziwa wojna – mówił w rozmowie »The New York Times«. - Nie ma znaczenia, na jaki rodzaj nowotworu cierpisz. Chemioterapia zawsze jest piekłem".

Mimo tego piekła, dzięki aplikowaniu sobie specjalnych shake’ów budujących mięśnie, udało mu się odzyskać sporą część utraconej wagi i wrócić na plan "Bestii", by nakręcić pozostałe z zaplanowanych trzynastu odcinków. "Co możesz zrobić, kiedy lekarze mówią, że w zasadzie jesteś już martwy? Wrócić do pracy i walczyć!" – zapewnił, dodając, że czuje się naprawdę lepiej.

"Dla mnie zwycięstwem jest niepoddawanie się. Nieważne, co na mnie spadnie, dam radę się z tym zmierzyć i potrafię iść naprzód".

Na planie "Bestii" spędzał, mimo choroby, dwanaście godzin na dobę. "Po prostu kocham ciężką pracę. A pod koniec dnia, kiedy wracam do domu, łapię się na tym, że się uśmiecham. Jestem naprawdę dumny z siebie i nie boję się tego powiedzieć głośno". 

Patrick Swayze był zodiakalnym Lwem – urodził się 18 sierpnia 1952 roku. Był najstarszym z pięciorga dzieci kreślarza Jessiego Wayne’a Swayzego (1925-1982) i tancerki-choreografki Yvonne Helen Karnes Swayze (1927-2013). Jego brat, Don Swayze, także został aktorem. Swoją klasyczną edukację Patrick zakończył na liceum San Jacinto College. 

Od dzieciństwa przejawiał zarówno pewną nadpobudliwość, jak i ogromny talent sportowy, co zresztą było zgodne z planami, jakie miał wobec niego ojciec. Ćwiczył sztuki walki, był też świetnym łyżwiarzem, występował w Gallerii Ice Skating Pavilion w Houston, zapowiadał się też jako znakomity futbolista. Zawodową karierę u zarodka zastopowała fatalna kontuzja kolana. Udało się uniknąć amputacji, ale nastolatek musiał się uczyć chodzić od nowa.

Idealną rekonwalescencją okazał się dla niego balet, którego uczył się w Houston Jazz Ballet Company, Harkness Ballet Theater School i Joffrey Ballet School w Nowym Jorku. "Odkryłem, że taniec był kluczem do powstrzymania w moim życiu depresji" - wyznał po latach.

Na profesjonalnej scenie baletowej Swayze zadebiutował w roku 1970, kiedy miał osiemnaście lat. Wcielił się w księcia w "Królewnie Śnieżce" w spektaklu "Disneyland na paradzie".

Następnym etapem jego kariery, prowadzącej wprost do Hollywood, był udział w broadwayowskich musicalach "Dobry czas Charleya" (Goodtime Charley), "West Side Story" i "Grease". Krytycy i widzowie zachwycali się jego tanecznymi umiejętnościami, wkrótce otrzymał więc propozycję filmowego debiutu w nakręconej w 1979 roku komedii "Skatetown, U.S.A.", a potem pojawił się w jednym z odcinków serialu "M*A*S*H" - czytamy w Onecie.

Przełom? Te najważniejsze, to wiadomo, ale pierwszą ważną rolę zagrał w 1983 roku w głośnym dramacie kryminalnym Francisa Forda Coppoli "Outsiderzy", obok takich przyszłych gwiazd, jak Matt Dillon, Rob Lowe, Tom Cruise i Diane Lane. Niezłe towarzystwo. Rok później wystąpił w pierwszej głównej roli w dramacie wojennym "Czerwony świt", opowiadającym o fikcyjnej inwazji kubańskich oddziałów wojskowych na małe miasteczko w Stanach Zjednoczonych. 

To tam po raz pierwszy spotkał się z Jennifer Grey, z którą później stworzył parę w "Dirty Dancing". To tam wypatrzyli go producenci serialu "Północ-Południe". Sam film odniósł umiarkowany sukces, ale Swayze’go rzeczywiście chwalono.

Swayze nigdy nie ukrywał, że bardzo często musiał przewartościowywać swój świat, życie i karierę. "Nawet nie wiem, ile miałem wzlotów i upadków" – mówił w 2008 roku w wywiadzie udzielonym dziennikowi "The New York Times". Nawiązywał tutaj nie tylko do nominacji do Złotej Maliny, jaką otrzymał w 1990 r. za występy w sensacyjnych filmach "Prawo krwi" i "Wykidajło" (skądinąd popularnych) czy do innych aktorskich wyborów – miał przecież na koncie sporo filmów, które są dziś zupełnie zapomniane. "Listy od zabójcy", "Smokiem i mieczem", "Zielony smok", "Tata na wagarach"… Kto to dziś pamięta? 

Z pewnością do swoich największych upadków mógł zaliczyć uzależnienie się od alkoholu, przez które w połowie lat 90. przerwał na jakiś czas karierę. Poddał się wtedy terapii. Inna sprawa to nie zawsze udane duchowe poszukiwania – niewiele brakowało, by dołączył do… scjentolgów. 

Swayze praktykował też buddyzm i transcendentalną medytację, przeszedł kontrowersyjny trening samorozwoju EST. "Zawsze czułem, że było we mnie coś innego, jakaś inna osobowość, ale bałem się jej przyjrzeć - wyznawał w rozmowie z »St, Petersburg Times«. – Może dlatego, że obawiałem się, iż nic w niej nie znajdę”.

To, co najważniejsze, znalazł już w roku 1970 – w postaci czternastoletniej Lisy Niemi. On sam był o cztery lata starszy. Lisę, późniejszą pisarkę, reżyserkę, aktorkę i tancerkę, poznał u jej matki, do której przychodził na lekcje tańca. Pobrali się 12 czerwca 1975 roku i byli razem aż do śmierci Patricka 9 września 2009 roku.

To właśnie żona była inspiracją dla śpiewanego przez niego przeboju "She's Like the Wind" z "Dirty Dancing", a oboje wspólnie wykonali po latach "When You Dance" z "Ostatniego tańca". Swayze nagrał jeszcze kilka innych utworów na ścieżki dźwiękowe filmów, w których występował: "Finding My Way Back", także z "Ostatniego tańca", "Raising Heaven (in Hell) Tonight" i "Cliff's Edge" z "Wykidajły", "Brothers" z "Prawa krwi". Nie miał wielkiego głosu, ale śpiewać lubił i wstydu nie było. 

Małżeństwo nie doczekało się dzieci. Oboje bardziej niż w Hollywood woleli spędzać czas na ranczu w Nowym Meksyku. Hodowali konie arabskie, spośród których najbardziej znany był kasztanowy ogier Tammen. Swayze był wielbicielem koni czystej krwi.

1 czerwca 2000 roku aktor po raz pierwszy otarł się o śmierć, kiedy pilotował dwusilnikową Cesnę i prawym skrzydłem samolotu uderzył w słup świetlny. Stało się to na skutek problemów z ciśnieniem w kabinie, które zmusiły aktora do awaryjnego lądowania na polnej drodze w kompleksie mieszkaniowym w Prescott Valley w Arizonie. Nic poważnego mu się na szczęście nie stało, ale sprawa obiegła media na całym świecie. Zwłaszcza że towarzyszyły jej spore kontrowersje. 

Okazało się, że straż pożarna i szeryf przez kilka godzin po przybyciu na miejsce zdarzenia nie mogli Swayze’ego odnaleźć. Aktor twierdził potem, że odwieziono go pobliskiego domu, by mógł wezwać pomoc. W jego krwi znaleziono ślady alkoholu, nie stwierdzono jednak, czy napił się przed lotem czy już po nim. Ostatecznie nie postawiono mu żadnych zarzutów. 

Wspomniana "Bestia" była pierwszym serialem, w jakim Swayze wziął udział od 1985 roku, kiedy nakręcił dwie serie "Północ-Południe" - nie licząc niezbyt udanego miniserialu "Kopalnie króla Salomona" z roku 2004 i paru pojedynczych gościnnych występów. Nie ukrywał, że zazwyczaj mówił telewizji "nie", gdyż czuł, że jest gwiazdą zbyt dużego formatu, by się z nią wiązać – dziś oczywiście takie myślenie byłoby zupełnie absurdalne. 

"Myślałem, że jestem De Niro" – żartował w rozmowie z "The New York Times". 

Ostatnią rolę filmową zagrał pod koniec 2008 roku w dramacie "Błękitny deszcz", u boku Foresta Whitakera, Raya Liotty, Lisy Kudrow i Krisa Kristoffersona. W styczniu następnego roku, we wspomnianym wywiadzie z Barbarą Walters, nie krył frustracji i strachu przed tym, co przyniesie przyszłość. "Boję się. Jestem wściekły. Ciągle zadaję sobie pytanie, dlaczego ja?" - przyznawał. Dwa dni później trafił do szpitala. 

Niestety, 9 września 2009 roku Patrick Swayze zmarł. Do końca była u jego boku ukochana żona i najbliżsi. Ciało aktora zostało skremowane, a prochy rozsiane na ranczu w Nowym Meksyku. 

Patrick Swayze. Te oczy, ten uśmiech, ten wdzięk. Uwielbialiśmy go szczególnie za trzy role: szlachetnego arystokraty Orry’ego Maina z telewizyjnej epopei o czasach wojny secesyjnej „Północ-Południe”, która w połowie lat 80. trafiła i do polskiej telewizji; uwodzicielskiego tancerza Johnny’ego Castle’a, który wspólnie z Jennifer Grey zachwycał na parkiecie niesamowitymi piruetami w kluczowych scenach "Dirty Dancing" (wyświetlanego u nas kinach jako "Wirujący seks"); no i Sama, chroniącego z zaświatów swoją ukochaną (Demi Moore) w melodramacie "Uwierz w ducha". 

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Biedne istoty” i sprawa sexworkingu. Oscarowa produkcja już w Disney+
Film
Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo
Film
Konkurs Główny „Wytyczanie Drogi” Mastercard OFF CAMERA 2024 – znamy pierwsze filmy
Film
„Pamięć” Michela Franco. Ludzie, którzy chcą zapomnieć ból
Film
Na co do kina w weekend? Trzy filmy o skomplikowanych uczuciach