Reguła ta mówi, o ile można w danym roku zwiększać wydatki państwa (a w ślad za tym i deficyt) bez stworzenia na dłuższą metę zagrożenia dla finansów publicznych. Ministerstwo chce, by reguła nie obowiązywała w przypadku epidemii i prognozowanej recesji, a zwłaszcza, by nie przeszkadzała w tegorocznej nowelizacji budżetu.
Stabilizująca reguła wydatkowa jest swoistym hamulcem bezpieczeństwa, który ma powstrzymywać przed nadmiernym wzrostem nierównowagi finansów publicznych. Działa podobnie: w normalnych czasach i przy odpowiedzialnym zachowaniu maszynisty rączka hamulca tkwi sobie nieużywana na ścianie. Jeśli jednak dzieje się coś groźnego, każdy ma prawo za nią pociągnąć i zahamować pociąg.
Problem z finansami publicznymi polega na tym, że ich bieżący stan zależy od ogólnej koniunktury gospodarczej. Kiedy mamy szybki wzrost PKB, wydają się być w świetnym stanie, deficyt jest mały, a dług publiczny w relacji do PKB spada. Nawet jeśli rzeczywisty stan finansów jest nie najlepszy, a plan dochodów i wydatków napięty, wskaźniki tego nie pokazują. Pokażą dopiero wtedy, gdy gospodarka spowolni lub wpadnie w recesję – wtedy szybko znika iluzja, pojawia się ogromny deficyt i niekontrolowany, zagrażający wiarygodności finansowej kraju wzrost długu.
I właśnie dlatego, zwłaszcza przy dobrej koniunkturze, potrzebny jest hamulec, który uniemożliwiałby nadmierne zwiększenie wydatków. Zwiększenie, które nie budzi obaw, dopóki mamy szybki wzrost PKB – ale może zmienić się w budżetową katastrofę, gdy wzrost spowolni. I tym hamulcem jest reguła wydatkowa, mówiąca, o ile można bezpiecznie zwiększyć wydatki, biorąc pod uwagę to, że dobra koniunktura nie trwa wiecznie.
Czy rząd ma rację, chcąc w 2020 r. odejść od reguły i znacznie zwiększyć wydatki? Nie ma wątpliwości, że tak. Pieniądze na walkę z pandemią muszą się znaleźć, nawet za cenę wzrostu ryzyka finansowego. Oczywiście można by to wszystko zrobić bez zmiany ustawy, wprowadzając stan wyjątkowy (wówczas automatycznie zawiesza się działanie reguły), ale z jakichś sobie znanych powodów rząd za żadną cenę nie chce tego robić. Więc nie ma wyjścia, trzeba zmienić ustawę.