„Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi" – złośliwcy mogą powiedzieć, że Jan Kochanowski już w XVI wieku przewidział, jak Polska przygotuje się do jesiennej fali pandemii, przed którą lekarze ostrzegali już podczas wiosennego lockdownu. Cenny czas, kupiony kosztem dziesiątek miliardów złotych, został zmarnowany – zarówno przez władze tryskające urzędowym optymizmem, jak i obywateli ignorujących środki bezpieczeństwa, a nawet poddających w wątpliwość niebezpieczeństwo Covida. Teraz wszystkim nam przychodzi mierzyć się z konsekwencjami.
Rząd właśnie ogłosił restrykcje, które oznaczają wielki problem zarówno dla rodziców, jak i zatrudniających ich firm – trzeba się zająć się dziećmi z klas 1-3, odsyłanym na naukę zdalną ze szkół niefrasobliwie otwartych przez MEN w zwykłym trybie zaledwie dwa miesiące temu.
Środowe zapowiedzi premiera to śmierć kliniczna dla zamykanych placówek kultury – od teatrów po kina. To kolejne załamanie dla galerii handlowych (otwarte mają być tylko spożywcze, apteki i drogerie), basenów, siłowni itp. Z natury rzeczy restrykcje są jak cięcie siekierą tam, gdzie potrzebny jest skalpel chirurga. Co to oznacza, wiedzą restauratorzy, którzy już się zmagają z lockdownem i podali w proteście rządowi czarną polewkę.
Ogłaszając nowe restrykcje premier wprawdzie obiecał punktowe wsparcie dla 25 branż, ale bez konkretów, na które czekają od paru tygodni choćby właściciele placówek gastronomicznych. Dobrze, że znajdą się pieniądze na bon dla nauczycieli na pokrycie wydatków związanych ze zdalnym nauczaniem. Ale czy będą też dla rodziców, którzy nie będą umieli pogodzić pracy z opieką nad najmłodszymi?
Premier ostrzegł, że jeśli nowe restrykcje nie wystarczą do powstrzymania drugiej fali Covid19, konieczna będzie za 10 dni narodowa kwarantanna, czyli mówiąc wprost areszt domowy dla wszystkich Polaków i absolutna hibernacja gospodarki. Krok po kroku realizuje się więc scenariusz, przed którym ostrzegali związkowcy i organizacje pracodawców skupione w Radzie Dialogu Społecznego.