W piątek minister Jacek Czaputowicz był gościem Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej prowadzonego przez Klub Jagielloński. W czasie spotkania w Krajowej Szkole Administracji Publicznej, której wcześniej w latach 2008-2012 był dyrektorem, podsumował ostatnie cztery lata działań Polski na arenie międzynarodowej i odniósł się do największych wyzwań, jakie czekają MSZ w przyszłości.

Na dwa dni przed wyborami jasno stwierdził, że takim wyzwaniem nie jest już spór o łamanie praworządności w Polsce, co zarzuciła rządom PiS Komisja Europejska, uruchamiając pod koniec 2017 roku procedurę o naruszenie prawa unijnego w sprawie systemu dyscyplinowania polskich sędziów (art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej).

– Ten spór wygraliśmy – stwierdził minister Czaputowicz. I dodał, że ciągłe powracanie do tego sporu jest uleganiem narzucanej przez niektórych fałszywej perspektywie, którą porównał do przyjmowania zarzutów stawianych przez prokuratora jako obiektywnej oceny sytuacji. Dalszy ciąg rozpoczętej wobec Polski procedury – wyjaśniał – powinien polegać na przekazaniu zarzutów do Rady Europejskiej, by dopiero ta wcieliła się w rolę sądu i je oceniła. Według ministra Komisja Europejska tego nie robi, bo już wie, że nie ma racji, i że Rada tych zarzutów nie przegłosuje.

Później minister ocenił, że nie można dziś mówić, że w Polsce łamana jest praworządność, bo uruchomione została odpowiednia procedura, która tego nie wykazała. A że procedura ta ciągle trwa – dodał – to już nie jest problem Polski, tylko Komisji Europejskiej, która zwleka z jej zakończeniem, bo musi teraz przyznać się do błędu.