Czterej premierzy - Mateusz Morawiecki, Andrej Babis z Czech, Peter Pellegrini z Słowacji i Viktor Orban z Węgier - będą rozmawiać w Jerozolimie w dniach 18-19 lutego, w ramach spotkania Grupy Wyszehradzkiej. Szczyt w Izraelu będzie pierwszym takim w historii Grupy, który odbędzie się poza Europą.

Po raz pierwszy premier Izraela Benjamin Netanjahu zaproponował zorganizowanie spotkania Grupy Wyszehradzkiej w lipcu 2017 r. w Budapeszcie. Skarżył się on wówczas Orbanowi na - jego zdaniem - niesprawiedliwą politykę państw Unii Europejskiej wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Według izraelskich mediów temat ten może być poruszony także na lutowym spotkaniu w Jerozolimie.

Mimo zeszłorocznego zgrzytu dyplomatycznego po uchwaleniu nowelizacji ustawy o IPN uwaga izraelskich mediów koncentruje się przy okazji szczytu V4 nie na Warszawie, a na Budapeszcie i Viktorze Orbanie. Pojawienie się węgierskiego premiera po raz drugi w ciągu pół roku w Izraelu "może budzić pewne kontrowersje, ponieważ został on skrytykowany za promowanie antysemickich stereotypów w swoim kraju, w tym poprzez kampanię przeciwko urodzonemu na Węgrzech żydowskiemu miliarderowi George'owi Sorosowi" - pisze Raphael Ahren z "Times of Israel".

Orban był też krytykowany za wysiłki zmierzające do rehabilitacji węgierskiego przywódcy z czasów wojny Miklosa Horthy'ego, który deportował setki tysięcy Żydów.

Jair Lapid, lider opozycyjnej partii Jest Przyszłość wezwał Netanjahu do odwołania szczytu, zarzucając Orbanowi "prowadzenie kampanii antysemickiej", a Mateuszowi Morawieckiemu "bezczeszczenie pamięci ofiar Holokaustu", przy okazji nowelizacji ustawy o IPN. Rzecznik jego partii nie powiedział jednak, czy Lapid odmówiłby spotkania z nimi, gdyby został wybrany na premiera w nadchodzących kwietniowych wyborach.