– Mamy dowody, że Pjongjang odczuwa obecne sankcje – zapewniał Brian Hook z Departamentu Stanu USA. Ale w Korei Północnej nadal działają dziesiątki zagranicznych spółek, a reżim zarabia miliardy dolarów na handlu podrabianymi papierosami i kryptowalutami.
Do kanadyjskiego portu przyjechali szefowie 21 państw – w większości uczestników wojny koreańskiej w latach 1953–1956, których żołnierze walczyli pod sztandarem ONZ przeciw komunistom. Na spotkanie nie zaproszono ani Chin, ani Rosji (w czasie tamtej wojny były po drugiej stronie frontu), choć organizatorzy – USA i Kanada – uważają, że ich współdziałanie byłoby kluczowe dla rozwiązania kryzysu koreańskiego. – Dopóki kraje takie jak Chiny czy Iran nie wprowadzą ścisłej kontroli finansowej, to nie uda się całkowicie odciąć międzynarodowego finansowania (reżimu w Pjongjangu) – przyznał były oficer kanadyjskiej policji Garry Clement.
Ale Pekin niedawno jeszcze był oskarżany o łamanie sankcji. Amerykańskie satelity sfotografowały chińskie tankowce, które na międzynarodowych wodach przepompowywały ropę do koreańskich. W Vancouver ministrowie mają się zastanawiać m.in., jak „zwiększyć morskie bezpieczeństwo wokół Korei dla przechwytywania statków łamiących sankcje”. Trudno jednak wyobrazić sobie taką akcję na granicy wód terytorialnych Rosji i Chin, bez zgody obu państw.
Pekin wprowadził jednak w końcu sankcje przeciw Korei Północnej. W ostatnim miesiącu ubiegłego roku wymiana handlowa między obu krajami spadła o ponad 50 proc. Zmniejszył też znacznie dostawy paliw. – Całkowity zakaz ich dostaw to ostateczność, która i tak nie zmusiłaby Kima do porzucenia jego programów zbrojeniowych – uważa analityk Shi Yinhong z Pekinu.
Jednak poza chińskimi kontrole na morzu wykryły również statki innych bander łamiące sankcje. Koreańczycy z Południa zatrzymali na przykład jednostkę z Hongkongu. Amerykański Departament Finansów zwraca uwagę, że z końcem 2017 roku minął termin, w jakim zagraniczne koncerny powinny były zlikwidować swe spółki działające na Północy. Ale już wiadomo, że nadal istnieją tam dziesiątki ich spółek. Na przykład koncern Orascom (należący do koptyjskiej rodziny Sawirisów z Egiptu) wciąż działa w branży telekomunikacyjnej państwa Kima i nie zamierza stamtąd odchodzić. Jego aktywa na Północy szacowane są na 1,2 mld dolarów. Podobnie koncern z Tajlandii, którego spółka zarządza internetem i telewizjami kablowymi komunistów.