Rz: Parlament uchwalił ustawę przewidującą obowiązkowe ujawnianie schematów biznesowych, które mogą służyć unikaniu opodatkowania. Niektórzy uważają to za donoszenie na klienta. Co pan o tym sądzi?
Andrzej Marczak: W zasadzie taki obowiązek nie jest dla nas zaskoczeniem, ponieważ wynika z dyrektywy zwanej MDR i jest pochodną tzw. dyrektyw ATAD, uzgodnionych na poziomie Unii Europejskiej. Dyrektywy ATAD mają na celu zwalczanie unikania opodatkowania poprzez ograniczenie agresywnych optymalizacji podatkowych. My jako samorząd doradców podatkowych oczywiście nie mamy nic przeciwko takiej idei. Gdy jednak spojrzeć na sytuację na naszym krajowym podwórku, to i tak w ostatnich latach wprowadzono mnóstwo przepisów zapobiegających nadużyciom podatkowym. Mamy ogólną klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania i wiele klauzul szczególnych, mamy przepisy o kontrolowanych spółkach zagranicznych, rozbudowane obowiązki dokumentowania cen transferowych, wreszcie różne ograniczenia kosztów związanych z usługami niematerialnymi. Powstaje zatem pytanie, po co wprowadzono kolejne rozwiązania, które mogą wkraczać w sferę tajemnicy zawodowej, a niewiele przyniosą budżetowi. Zresztą samo Ministerstwo Finansów przyznaje, że system jest już w znacznym stopniu uszczelniony. Czy zatem pod przykrywką uszczelniania systemu podatkowego nie wylano przypadkiem dziecka z kąpielą? Nowe przepisy zdecydowanie utrudnią bowiem prowadzenie biznesu polskim przedsiębiorcom.
Czytaj także: Poufność w relacji z doradcą podatkowym w interesie obywateli
Według nowych przepisów ordynacji podatkowej tak zwani promotorzy schematów podatkowych nie będą musieli ujawniać nazwisk czy nazw klientów. Może więc tajemnica się uchowa?
To będzie dotyczyło wyłącznie tzw. schematów standaryzowanych, a więc takich, które można wdrożyć lub udostępnić więcej niż jednemu podatnikowi bez konieczności zmiany jego istotnych założeń. W przypadku innych schematów informacja przekazywana fiskusowi będzie musiała zawierać dane klientów.