W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku produkcja budowlano-montażowa w Polsce była o 17,9 proc. wyższa niż przed rokiem, kiedy to notowany był wzrost o 12,9 proc. Chociaż rynek budowlany wyraźnie odbija, spółki na nim działające nie są dobrze postrzegane przez inwestorów. Indeks WIG-budownictwo od szczytu w maju 2017 r. skurczył się o prawie 50 proc. Inwestorzy nadal postrzegają branżę przez pryzmat zagrożeń.
Jak podkreśla Krzysztof Figat, prezes kontrolowanego przez Skarb Państwa Polimeksu-Mostostalu, według raportu firmy badawczej SPECTIS wartość polskiego rynku budowlanego w tym roku po raz pierwszy w historii przekroczy poziom 200 mld zł, co czyni go jednym z większych w Europie.
– Rentowność branży jest jednak niska. Wszystkie dane pokazują, że marże maleją, jest to efekt m.in. rosnących kosztów prowadzenia inwestycji. Wyzwaniem jest również wysokie ryzyko związane z terminami realizacji, będące pochodną m.in. braku pracowników – mówi Leszek Gołąbiecki, prezes ogólnobudowlanego Unibepu.
Jerzy Mirgos, szef i główny akcjonariusz Mirbudu – grupy o równie szerokim jak Unibep profilu – zaznacza, że na takim rynku najkorzystniej jest wybierać kontrakty z maksymalnie rocznym terminem realizacji, by łatwiej uwzględniać wzrost cen materiałów i podwykonawców. Wiele firm boryka się z umowami podpisanymi w latach 2016–2017, które stały się nierentowne.