Walka Joshui z Wilderem o wszystkie mistrzowskie pasy to spełnienie marzeń, ale wszystko wskazuje na to, że doczekamy się jej w najlepszym razie pod koniec roku. Wcześniej Wilder zmierzy się bowiem w rewanżu z Tysonem Furym. W pierwszej walce sędziowie ogłosili remis, ale większość fachowców była zdania, że to Anglik zasłużył na wygraną, choć dwukrotnie leżał na deskach. Pamiętajmy jednak, że Fury po wygranej z Władimirem Kliczką wrócił na ring po długiej przerwie. „Król Cyganów" schudł aż o 60 kg i był to z pewnością Powrót Roku 2018.
Nie można więc wykluczyć, że w rewanżu pokona Wildera i z walki Amerykanina z Joshuą wyjdą nici. Ale wtedy zderzenie Fury – Joshua też byłoby megahitem i na Wembley nie starczyłoby miejsc dla wszystkich chętnych, by takie wydarzenie zobaczyć na żywo. Dwóch olbrzymów z Wielkiej Brytanii w walce o cztery pasy kategorii ciężkiej? Tego jeszcze nie było.
Joshua musi się tylko zdecydować, z kim chce walczyć wcześniej. Stadion Wembley zarezerwowany jest na 13 kwietnia. Prawdopodobnie rywalem syna nigeryjskich emigrantów będzie urodzony na Jamajce obywatel Wielkiej Brytanii Dillian Whyte, który ostatnio znokautował Derecka Chisorę. W czasach amatorskich Whyte pokonał Joshuę, później, już jako zawodowiec, został przez niego wbity w matę ringu, ale w początkowej fazie walki wstrząsnął Joshuą lewym sierpowym. Ich kolejne starcie z pewnością sprzeda się znakomicie.
Jest jednak też inna opcja, kto wie, czy nie ciekawsza. Pojedynek Joshua – Jarrell Miller w Nowym Jorku. Wolne terminy w Madison Square Garden są jednak dopiero w maju. Miller – pogromca Tomasza Adamka – wierzy, że zmiecie z ringu posiadacza trzech mistrzowskich pasów (IBF, WBA, WBO). Jeśli dojdzie do takiego pojedynku, to rzeczywiście nie będzie w nim bez szans, ale faworytem pozostaje Joshua.
W wadze ciężkiej szykuje się też debiut Ołeksandra Usyka, króla kategorii junior ciężkiej. Ukrainiec chce konfrontacji z czołówką najlepszych ciężkich, w grę ponoć wchodzi Aleksander Powietkin lub Kubańczyk Luis Ortiz. W obu przypadkach byłyby to ryzykowne wyzwania, ale Usyk chyba dałby sobie radę.