W czasie podróży czasami ginęły walizki, czasami były okradane na lotniskach, samoloty się spóźniały, a organizatorzy wyjazdów często z dużą opieszałością zajmowali się uwięzionymi na lotniskach klientami. Ci, którzy wykupili odpowiedni, powiększony pakiet ubezpieczeniowy, mieli wtedy tylko jedno zmartwienie: zebrać jak najwięcej rachunków na potwierdzenie wydatków. I wkrótce okazywało się, że ten system, wypróbowany już w krajach mających rozbudowaną branżę turystyczną, działa także w Polsce.

Stąd zapewne wzrost zainteresowania ofertą firm ubezpieczeniowych, które szybko zorientowały się, że w Polsce też mają ogromne pole do popisu i równie znaczące szanse na zwiększenie przychodów. Okazuje się też, że ubezpieczenie od wypadków w czasie urlopu wcale nie jest poważnym obciążeniem finansowym, za to jest łatwo dostępne.

Fakt, że Polacy zaczęli na poważnie myśleć o ubezpieczeniach, jest więc godny pochwały. Niemniej ubezpieczenie od szkód wywołanych nadmiernym spożyciem alkoholu przeraża.

Bo rzeczywiście coraz częściej w zagranicznych kurortach widać pijanych rodaków, mimo że hotele wyraźnie starają się ograniczyć spożycie alkoholu i to nie wyłącznie ze względu na oszczędności. Krótsze są godziny all inclusive w barach, skraca się także lista trunków dostępnych w ofercie all. Coraz częściej też okazuje się, że bardzo „weseli" Polacy zastąpili równie kiedyś „wesołych" Brytyjczyków. I z tego już absolutnie nie ma co się cieszyć.