Motoryzacja stała się już prawdziwą lokomotywą dla eksportu. Oczywiście największego prestiżu dodają sprzedawane za granicę gotowe samochody: hit FCA – Fiat 500 w najróżniejszych odmianach, przebój Opla – Astra, który rok temu uzyskał tytuł Europejskiego Auta Roku, oraz Craftery wyjeżdżające z fabryki we Wrześni. Ale i eksport komponentów, w czym Polska jest szczególnie mocna, waży coraz więcej. Wiadomo również, że ich zagraniczna sprzedaż będzie rosła.

Nie ma co już płakać nad rozlanym mlekiem, nad inwestycjami, zwłaszcza na rynku premium, jakie Polska utraciła. Bo zyskaliśmy inne i to od firm, które w Polsce jeszcze nie były obecne, jak chociażby fabryka zaawansowanych technologicznie silników Mercedesa w Jaworze, gdzie pierwsza łopata ma być wbita pod koniec czerwca. Przy tym Polska wyraźnie staje się potęgą w produkcji silników, bo rozwijać produkcję małych jednostek napędu chce także Fiat Powertrain Technologies. Dobrze się składa, bo zapewne będą one montowane w pandach, których produkcja także wróci do Polski. Jakby tego komuś jeszcze było mało, to dodatkowo czterocylindrowe silniki przeznaczone m.in do Opli Astra i Insignia mają być produkowane przez General Motors, a po przejęciu Opla przez francuską PSA. Jest bardzo mało prawdopodobne, aby prezes PSA Carlos Tavares, który jak mało kto potrafi liczyć pieniądze, miał z tego zrezygnować.

Jednym z powodów do zadowolenia jest także nasz rosnący rynek samochodowy i regularnie, w dwucyfrowym tempie zwiększająca się sprzedaż nowych aut. Producenci, gdy planują kolejne inwestycje, rozglądają się tam, gdzie jest tanio i dobrze. Polska jest dzisiaj jednym z niewielu takich miejsc w Europie.