Praktycznie nie ma miesiąca bez antypisowskiej manifestacji. Niespełna miesiąc po wygranych przez PiS wyborach powstał Komitet Obrony Demokracji, który od grudnia ub. roku demonstruje sprzeciw wobec działań rządu. Zapalnikiem dla KOD była sprawa Trybunału Konstytucyjnego, która – choć budzi już mniejsze emocje niż na początku – wciąż pozostaje niezałatwiona. Sprawa TK oraz plany PiS dotyczące wymiaru sprawiedliwości spowodowały, że partia rządząca naraziła się środowisku sędziowskiemu. Przeciwko zmianom w policji już protestują funkcjonariusze, którzy kariery zaczynali jeszcze w milicji. Były już protesty pielęgniarek, a zmian w edukacji nie chcą nauczyciele. Po awanturze wokół aborcji na ulice wyszły kobiety, które twierdzą, że PiS do spółki z Kościołem dokonuje zamachu na ich prawa. Na to wszystko nakłada się jeszcze konflikt z Komisją Wenecką czy Komisją Europejską.
Tak niespokojnego pierwszego roku rządów nie miała żadna partia będąca u steru władzy po 1989 roku. Ogniska sporów ciągle się żarzą i tak naprawdę nikt nie wie, w którym momencie i gdzie wybuchnie pożar. Zwłaszcza że PiS postanowiło dokonać zmian niemal we wszystkich obszarach życia i przy okazji naruszyło interesy wielu grup.
Nieco podobna sytuacja miała miejsce w 2005 roku, po podwójnym zwycięstwie PiS – najpierw w wyborach parlamentarnych, potem prezydenckich. Będąca wówczas w opozycji Platforma, wspierana przez część mediów, traktowała rząd Kazimierza Marcinkiewicza, jakby był nielegalny. To samo się działo, gdy w fotelu premiera zasiadł Jarosław Kaczyński. PO kilka razy groziła wyjściem z Sejmu i utworzeniem alternatywnego parlamentu. Polaków straszono wizją powrotu do totalitaryzmu.
Obecnie społeczeństwo również straszone jest dyktaturą, ale pogubiona opozycja nie wie, jak się do PiS dobrać. Zwłaszcza że – znów po raz pierwszy po 1989 roku – pełnię władzy w kraju dzierży jedna formacja. Przeciwnikom PiS nie pozostaje nic innego jak wyprowadzanie sfrustrowanego ludu na ulice. Jarosława Kaczyńskiego przyrównuje się do Adolfa Hitlera, nazywa uzurpatorem, który usiłuje dokonać w Polsce zamachu. Tyle tylko, że jak na razie niewiele to daje.
Przed rokiem, gdy odbywały się wielotysięczne manifestacje KOD, o protestach na ulicach rozmawiałem z abp. Józefem Michalikiem. Hierarcha zastanawiał się, czy „strategia robienia natychmiastowych chirurgicznych cięć”, jaką przyjęło PiS, jest właściwa. Zalecał rządzącym umiarkowanie, bo jak mówił: „Nie można przeciąć wszystkich wrzodów, nie można zrobić wszystkich operacji naraz, bo albo pacjent nie przeżyje, albo pobije chirurga!”.