Wtorkowe przesłuchanie Jacka Cichockiego – byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska oraz szefa jego kancelarii i sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych – niewiele wzbogaciło wiedzę posłów komisji ds. Amber Gold. Posłowie liczą, że w środę na przesłuchaniu w trybie niejawnym Cichocki ujawni wiedzę, jaką przekazywały mu służby w sprawie Amber Gold. W tym odpowie na kluczowe pytanie: czy zatrudnienie Michała Tuska w liniach lotniczych OLT było ukartowaną grą, by premiera złapać w sidła.
– Kto stał za tym, że syn premiera zaczął pracę w takiej firmie? Czy ktoś mógł szantażować tym premiera Polski? – pytała Cichockiego w środę Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji. Ten nie odmówił odpowiedzi, ale zastrzegł, że nie odpowie w trybie jawnym.
Najciekawsze wątki
W przesłuchaniu Cichockiego najciekawsze były wątki rzekomej protekcji.
Do Marcina P., twórcy Amber Gold – jak wynika z dotychczasowych ustaleń komisji – wyciekały informacje ze służb o planowanych wobec jego spółki działaniach. W rozmowach pojawiało się nazwisko ministra Cichockiego.
Latem 2017 r. przed komisją Marcin P. stwierdził, że Emil Marat (doradca zarządu jego spółki) uprzedzał go o czynnościach, jakie miała podejmować ABW. Marat miał też mówić P. o „wykorzystaniu kontaktów z politykami z KPRM".