Blef czy jednak protekcja?

Kto stał za posadą dla syna premiera Donalda Tuska w liniach lotniczych należących do Amber Gold?

Aktualizacja: 07.02.2018 06:14 Publikacja: 06.02.2018 18:31

Posłowie liczą, że na niejawnym posiedzeniu komisji Jacek Cichocki ujawni wiedzę, jaką w sprawie Amb

Posłowie liczą, że na niejawnym posiedzeniu komisji Jacek Cichocki ujawni wiedzę, jaką w sprawie Amber Gold dostarczyły mu służby

Foto: Reporter

Wtorkowe przesłuchanie Jacka Cichockiego – byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska oraz szefa jego kancelarii i sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych – niewiele wzbogaciło wiedzę posłów komisji ds. Amber Gold. Posłowie liczą, że w środę na przesłuchaniu w trybie niejawnym Cichocki ujawni wiedzę, jaką przekazywały mu służby w sprawie Amber Gold. W tym odpowie na kluczowe pytanie: czy zatrudnienie Michała Tuska w liniach lotniczych OLT było ukartowaną grą, by premiera złapać w sidła.

– Kto stał za tym, że syn premiera zaczął pracę w takiej firmie? Czy ktoś mógł szantażować tym premiera Polski? – pytała Cichockiego w środę Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji. Ten nie odmówił odpowiedzi, ale zastrzegł, że nie odpowie w trybie jawnym.

Najciekawsze wątki

W przesłuchaniu Cichockiego najciekawsze były wątki rzekomej protekcji.

Do Marcina P., twórcy Amber Gold – jak wynika z dotychczasowych ustaleń komisji – wyciekały informacje ze służb o planowanych wobec jego spółki działaniach. W rozmowach pojawiało się nazwisko ministra Cichockiego.

Latem 2017 r. przed komisją Marcin P. stwierdził, że Emil Marat (doradca zarządu jego spółki) uprzedzał go o czynnościach, jakie miała podejmować ABW. Marat miał też mówić P. o „wykorzystaniu kontaktów z politykami z KPRM".

Zeznając w sądzie w Warszawie – co przywołała komisja – Marcin P. mówił juz wprost: „To oni przynosili mi wiedzę o tym, co się dzieje w ABW, od ministra Cichockiego i polityka, który miał być koordynatorem ds. służb specjalnych, odpowiedzialnym za ABW".

Także Marat i Paweł Kunachowicz (prawnik współpracujący z AG)– co wynika z podsłuchów – mieli twierdzić, że będą interweniować u ministra Cichockiego.

Jacek Cichocki zaprzeczył, by któryś z nich się z nim kontaktował. Jednak – co zaskakujące – nie podjął żadnych działań, by sprawę powoływania się na niego wyjaśnić.

– Dla mnie zeznania Marcina P. są całkowicie niewiarygodne. Wspomnienie, że można do kogoś zadzwonić nie jest protekcją – twierdził Cichocki.

Okazuje się jednak, że tego wątku nigdy nie sprawdzono.

– Mając dowód, że powoływali się na urzędującego ministra, nie ma ani jednego śladu w żadnej służbie, żadnej próby wyjaśnienia tej kwestii – mówiła Wassermann.

Wyznanie Marcina P.

Również prokuratura badająca piramidę Amber Gold nigdy nie przesłuchała Marata ani Kunachowicza na okoliczność związaną z powoływaniem się na ministra.

Jest i inny dowód świadczący o tym, że Marcin P. wiedział, co robiły służby wobec jego spółki. Ujawniła go komisja.

20 sierpnia 2012 r. funkcjonariusz operacyjny obecny przy przesłuchaniu P. sporządził ciekawą notatkę, którą przekazał do Warszawy. Co wynika z notatki?

– W przerwie przesłuchań Marcin P. w nieformalnej rozmowie powiedział funkcjonariuszowi, że od 2011 r. miał wiedzę, iż ABW podejmuje działania w jego sprawie, że wiedza ta płynęła z Warszawy, więc P. był cały czas „do przodu" – mówiła szefowa komisji.

Nałożenie wiedzy z podsłuchów, informacji o przeciekach ze służb, wymagało zbadania. Ale i ta notatka pozostała bez echa – wątku powoływania się na wpływy, choć chodziło o ministra rządu, nie podjęto.

Jacek Cichocki dowiedział się o Amber Gold z reklam „rzucających się w oczy". W środę zeznał, że z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem rozmawiał o sprawie dopiero w czerwcu 2012 r., gdy miał już notatkę z ABW informującą o zagrożeniu związanym z piramidą Amber Gold. – Moja rekomendacja brzmiała, że w tej sprawie premier nie ma nic do zrobienia, należy zapewnić działania służb i ich koordynację – stwierdził Cichocki.

Na działania było za późno. Dwa miesiące później upadła OLT, wkrótce Amber Gold.

W marcu 2012 r., cztery miesiące przed upadkiem, syn byłego premiera Michał Tusk podpisał umowę-zlecenie na prace analityczne i doradztwo PR dla linii OLT Express spółka z o.o., której właścicielem była piramida finansowa Amber Gold, a prezesem Marcin P. Miał zarobić 21 tys. zł brutto. Łódzka Prokuratura Regionalna bada wątek młodego Tuska – dlaczego otrzymał wynagrodzenie po tym, gdy został złożony wniosek o upadłość dwóch spółek OLT po upadku linii lotniczych.

Kto stał za posadą dla syna Tuska? – Cichocki musi mieć wiedzę, jaką zdobyły służby, głównie ABW, które sprawdzały, czy zlecenie dla juniora mogło być hakiem na premiera – mówi nam jeden z członków komisji.

Wtorkowe przesłuchanie Jacka Cichockiego – byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska oraz szefa jego kancelarii i sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych – niewiele wzbogaciło wiedzę posłów komisji ds. Amber Gold. Posłowie liczą, że w środę na przesłuchaniu w trybie niejawnym Cichocki ujawni wiedzę, jaką przekazywały mu służby w sprawie Amber Gold. W tym odpowie na kluczowe pytanie: czy zatrudnienie Michała Tuska w liniach lotniczych OLT było ukartowaną grą, by premiera złapać w sidła.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?