Naczelna Rada Adwokacka sprzeciwia się opisowi zawodu adwokata w wydanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości podręczniku pt. „Przychodzi uczeń do prawnika...". Adwokaci mają za złe autorom publikacji wielokrotne porównywanie swojego zawodu do profesji radcy prawnego. Wskazują na różnice dotyczące ochrony tajemnicy zawodowej. Zarzucają kierowanemu przez pana resortowi arogancję z powodu braku konsultacji treści podręcznika z adwokaturą. Co pan na to?
Borys Budka: Kiedy usłyszałem o proteście, sprawdziłem, kto odpowiada za treści w publikacji. Okazało się, że redaktorem merytorycznym podręcznika z ramienia konsorcjum, które go przygotowało, był właśnie adwokat.
Może należało przeprowadzić szersze konsultacje?
Podręcznik został napisany przez profesjonalistów. Nie ma on jednak charakteru akademickiego. Adresowany jest do młodzieży gimnazjalnej i ponadgimnazjalnej. Jego język celowo został dostosowany do tej właśnie grupy odbiorców. Dla ułatwienia w wielu miejscach zastosowano analogie. Tak jak w przypadku zawodów prawniczych. W mojej opinii porównanie adwokata do radcy prawnego nie jest obraźliwe ani wartościujące. Obie profesje cieszą się wysokim zaufaniem społecznym oraz są równie istotne z punktu widzenia szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości.
Musi pan przyznać, że ochrona tajemnicy zawodowej, o którą tak dbają adwokaci, zasadniczo różni oba zawody. Nie można było tego napisać inaczej, precyzyjniej, rzetelniej?