Mały ludek

Kiedy usłyszałem w telewizji, że na Podlasiu będą strzelać „mały ludek", którego budowle powodują zalewanie łąk, coś ścisnęło mnie za serce i przed oczami stanął mi tłusty bóbr znad Wigier rezydujący w żeremiu za laskiem pełnym żurawiny i koźlaków, a zaraz po nim towarzyska Galaretka i przylepny Gołogłowy, o których tak czule opowiadał Grey Owl, czyli Szara Sowa.

Aktualizacja: 26.12.2021 23:26 Publikacja: 24.12.2021 06:00

Mały ludek

Foto: Rzeczpospolita

Dzieje prześladowań bobrów można podzielić na trzy okresy. Według Latiniego w średniowiecznej Europie wieśniacy polowali na nie ze względu na jądra – „bardzo gorące" i „skuteczne jako lekarstwo". „Natura jednak, pouczająca wszystkie stworzenia o ich właściwościach, dała bobrom wiedzę o przyczynie, dla której na nie polują; kiedy bóbr spostrzeże, że nie będzie mógł uciec, sam odgryza sobie zębami jądra i rzuca je myśliwym, pozbawiając się tym samym najlepszej części swojego ciała". Później na bobry polowano z powodu futer. W Ameryce bobrowa czapa stanowiła nieodłączny atrybut wszystkich traperów i zwiadowców, takich jak Davy Crockett, pogranicznik i bohater ludowy, czy sławny pionier Daniel Boone, który wyznaczył szlak przez przełęcz Cumberland z Karoliny Południowej do Kentucky. Potem futra wyszły z mody, a modna stała się ochrona zagrożonych gatunków.

Dziś na Podlasiu kłopot w tym, że bobry budują tamy, a woda zalewa łąki, na których latem powinno paść się bydło. Być może bywa i tak, choć znam wieś na Mazowszu, gdzie bez litości wybito bobry, a latem na niezalewanych już łąkach spotkać można jedynie pogrążonych w filozoficznym bezruchu chłopów, którzy – zasłuchani w bzyczenie much i obojętni na kuszenie samsary – raczą się popularną arizoną.

Czytaj więcej

Biedny poganin patrzy na targowisko

Moja osobista fascynacja „małym ludkiem" wynika z przekonania, że łączy go jakieś tajemnicze pokrewieństwo z człowiekiem. Podobnie jak ten ostatni, bóbr posiada swój udział w żywiołach wody, ziemi i powietrza. Według Filona Aleksandryjskiego człowiek, „o ile mieszka i chodzi po ziemi, jest ziemską istotą, o ile zanurza się pod wodą, pływa i często podróżuje okrętem, jest stworzeniem żyjącym na wodzie, a oczywistym przykładem tego są kupcy, marynarze, poszukiwacze purpury, poławiacze pereł i rybacy. O ile natomiast jego ciało wystaje ponad ziemię i jest wyprostowane do góry, można go słusznie nazwać istotą powietrzną" („O stworzeniu świata"). Udział bobra w trzech żywiołach jest nawet mocniejszy niż udział człowieka, który nie zawsze przecież jest marynarzem czy poszukiwaczem purpury. Ponadto bóbr posiada pewną właściwość, która wydaje się lustrzanym odbiciem cechy przysługującej człowiekowi. Otóż bóbr kanadyjski (w Kanadzie zwierzę to ma najlepsze warunki, by żyć w zgodzie ze swoją naturą) przez całe lato samotnie zbija bąki w swoim żeremiu, a do prawdziwej pracy zabiera się dopiero późną jesienią. Gdy zima za pasem, rozleniwione zwierzątka wyłażą ze swoich domków i łączą się w grupy od dwustu do trzystu sztuk. I okazuje się, że dopiero w gromadzie bobry posiadają jakąś nieprawdopodobną inteligencję pozwalającą im wznosić wyszukane tamy i wioski, w których całe ich rodziny będą mieszkać aż do wiosny. Tu właśnie dostrzec można główną różnicę między człowiekiem a bobrem. Jeden człowiek jest inteligentny (zgoda, że nie każdy, ale jednak), w tłumie zaś głupieje z kretesem (czy zauważyli państwo, że partie polityczne lub inne ciała zbiorowe często dokonują wyborów, na które jeden odpowiedzialny człowiek nigdy by sobie nie pozwolił?). W przypadku bobra jest dokładnie odwrotnie: jeden bóbr to flegmatyczny głuptas – społeczność jest genialna. Proszę przy tym zwrócić uwagę, że bóbr w niekorzystnym dla swojej inteligencji czasie letniej samotności nie porywa się na wielkie dzieła, ludzie zaś w tłumie (konfiguracja zdecydowanie niekorzystna dla tego gatunku) chętnie psują to, co zbudowały wybitne jednostki. Musi w tym być jakaś nauka lub choćby znak.

Czytaj więcej

Skarżysko, miasto prywatne

Kiedy więc słyszę, że na wniosek kontestujących świat zjawiskowy chłopów myśliwi będą strzelać bobry, robi mi się smutno i chciałbym zadedykować jednym i drugim ten oto fragment pióra Szarej Sowy: „bez nich (Galaretki i Gołogłowego) stawek nie przedstawiałby żadnej wartości – ot, płytki, martwy, bagnisty zbiorniczek wody. Dopiero obecność tej pary ożywiała go i napełniała całą dolinę jakąś nieokreśloną atmosferą miejsca zamieszkanego, atmosferą, której poza człowiekiem i bobrem żadne stworzenie wytworzyć nie potrafi" (Grey Owl „Pielgrzymi puszczy").

17 marca 2001

Robert Pucek

Tłumacz, pisarz, eseista. Autor książek poświęconych zwierzętom i ludziom m.in. „Pająki pana Roberta" (2014), „Siedemnaście zwierząt" (2017), „Sennik ciem i motyli" (2018), „Tanka" (2019) oraz najnowszej pt. „Zastrzał albo trochę" (2020)

Dzieje prześladowań bobrów można podzielić na trzy okresy. Według Latiniego w średniowiecznej Europie wieśniacy polowali na nie ze względu na jądra – „bardzo gorące" i „skuteczne jako lekarstwo". „Natura jednak, pouczająca wszystkie stworzenia o ich właściwościach, dała bobrom wiedzę o przyczynie, dla której na nie polują; kiedy bóbr spostrzeże, że nie będzie mógł uciec, sam odgryza sobie zębami jądra i rzuca je myśliwym, pozbawiając się tym samym najlepszej części swojego ciała". Później na bobry polowano z powodu futer. W Ameryce bobrowa czapa stanowiła nieodłączny atrybut wszystkich traperów i zwiadowców, takich jak Davy Crockett, pogranicznik i bohater ludowy, czy sławny pionier Daniel Boone, który wyznaczył szlak przez przełęcz Cumberland z Karoliny Południowej do Kentucky. Potem futra wyszły z mody, a modna stała się ochrona zagrożonych gatunków.

Pozostało 82% artykułu
#1500PlusMinus
Mój brat obalił dyktatora
#1500PlusMinus
#1500PlusMinus: Jestem energetycznym wampirem
#1500PlusMinus
#1500PlusMinus: Sześć spotkań z Lechem Kaczyńskim
#1500PlusMinus
#1500PlusMinus: Izrael narodził się w Polsce
#1500PlusMinus
Mafia bardzo kulturalna