Premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego za 2014 r. Złoży też wniosek o jego odwołanie. Wygląda więc na to, że Andrzej Seremet może nie dotrwać do końca sześcioletniej kadencji, która upływa 31 marca 2016 r. Byłaby jego pierwszą i ostatnią, bo ustawa o prokuraturze nie przewiduje możliwości ubiegania się o kolejną.
Uruchomiona przez premier procedura oznacza dla prokuratury zamieszanie. A to na dwa tygodnie przed wejściem w życie nowego procesu karnego nie jest jej potrzebne. Tym bardziej, że Borys Budka, minister sprawiedliwości, kategorycznie uciął jakiekolwiek spekulacje na temat przesunięcia wejścia w życie reformy. – Nic z tego –zapowiedział dziennikarzom. Co na to Prokuratura Generalna?
Brak zaufania na finiszu
– Spokojnie czekamy na przebieg procedury. Przyjmujemy do wiadomości decyzję pani premier. Zwracamy jednak uwagę na brak związku między decyzją w sprawie sprawozdania z działalności za 2014 r. a bieżącymi wydarzeniami. To tylko utwierdza nas w przekonaniu, że ostatnie wydarzenia mają charakter wyłącznie polityczny – mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik PG.
Procedura odwołania z zajmowanej funkcji już ruszyła. Premier Kopacz czeka na opinię ministra Budki, która ma ma być gotowa w ciągu kilku dni. Potem musi przygotować merytoryczny wniosek o odwołanie Seremeta. Trafi on do zaopiniowania do Krajowej Rady Prokuratury. Rada ma na to dwa miesiące, ale treść opinii nie jest wiążąca dla Sejmu. Jeśli w tym czasie KRP nie zabierze głosu, zostanie to potraktowane jako rezygnacja z wyrażenia opinii.
– Kiedy tylko dostaniemy wniosek, wyznaczymy termin posiedzenia, na którym podejmiemy opinię. Zrobimy to szybko, ale bez pośpiechu, bo to dla nas bardzo ważna sprawa – mówi Edward Zalewski, przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury.