Najwięcej konkretnych pomysłów przedstawił Andrzej Jeżyński (l. 48), naczelnik Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej lubelskiej Prokuratury Apelacyjnej, stale związany z tym miastem, poza półtoraroczną pracą w latach 90. w dziale rozpoznawczym GUC.
Proponuje wyraźne wzmocnienie ochrony poszkodowanych i świadków, wprowadzenie aresztu domowego na wzór tymczasowego aresztowania, umożliwienie przekazywania obowiązków oskarżania przed sądem w odległym mieście miejscowej prokuraturze, wreszcie likwidację najmniejszych prokuratur, kosztownych niewspółmiernie do efektów.
– Za zawinioną przewlekłość postępowania powinien być odpowiedzialny nie tylko prokurator je prowadzący, ale i jego przełożony – mówiła z kolei Krystyna Mielczarek, prezes Sądu Apelacyjnego w Łodzi, od ponad 30 lat sędzia karny w tym mieście. Postuluje likwidację dysproporcji w obciążeniu poszczególnych prokuratur. Krytycznie patrzy na postępowania dyscyplinarne prokuratorów: przynajmniej jedna instancja powinna wyjść poza prokuraturę i co do zasady powinny być one jawne.
Pełne werwy przemówienie wygłosił Kazimierz Olejnik (l. 53), w latach 2003 – 2005 zastępcą prokuratora generalnego, także przez lata związany z Łodzią.
– Znam prokuraturę, środowisko i ludzi od podszewki: wiem, kto był w minionych latach niezłomny, a kto wykazał nadmierną uległość wobec przełożonych – mówił. Spore poruszenie wywołała jego deklaracja, że chce przenieść do prokuratury generalnej wszystkich prokuratorów likwidowanej Prokuratury Krajowej, „może poza kilkoma ekstrawyjątkami” – jak dodał. Twierdził, że prokurator generalny musi mieć inicjatywę ustawodawczą, bez niej jako strażnik praworządności może się okazać nieskuteczny. O ściganiu przestępców mówił znacznie mniej.