W ostatnich numerach „Rzeczy o Prawie" znalazło się kilka interesujących wypowiedzi prominentnych i młodych działaczy warszawskiego środowiska radcowskiego, które w mojej ocenie nie mogą pozostać bez krótkiego komentarza.
Samorząd mający oparcie w Konstytucji RP został powołany do ochrony praw i interesów swoich członków, jak również sprawowania pieczy nad należytym i profesjonalnym wykonywaniem zawodu zaufania publicznego. Co najmniej dwuznacznie zatem brzmią słowa dziekana Rady OIRP w Warszawie, będącego również wiceprezesem KRRP, który stwierdził, że „czasy, kiedy stanowiska i uchwały były wyznacznikiem aktywności samorządu, powinny już dawno odejść". Wyrażony pogląd jest co najmniej kontrowersyjny, jeśli się weźmie pod uwagę rolę organów samorządu oraz przyznane im kompetencje do wykonania zadań stawianych przez ustawę zasadniczą. Trudno bowiem podejmować konkretne działania, jeśli wcześniej nie będą przyjęte właściwe regulacje prawne.
To kontrowersyjne stanowisko prezentuje przy tym osoba pełniąca w samorządzie ważną funkcję publiczną. Na szczególną uwagę zasługuje jednak, że samemu twierdzeniu nie towarzyszy żadna propozycja zmiany ani alternatywnego rozwiązania. U odbiorcy przekazu może to rodzić uzasadnione przekonanie, że stanowisko stołecznego dziekana jest w istocie wyrazem niechęci do przyjętych dotychczas w samorządzie reguł oraz wyraźnym zaznaczeniem woli ich zmian, według osobistego uznania, jednakże niekoniecznie w duchu zasad samego samorządu.
Już na początku swojej kadencji prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Dariusz Sałajewski wyraźnie podkreślił, że siła samorządu zawodowego radców prawnych tkwi w sile poszczególnych izb. Trudno odmówić trafności wyrażonego stanowiska, tym bardziej że krótka obserwacja działań podejmowanych przez poszczególne izby pozwala na jego pośpieszną weryfikację. Wyraźnie widać duże zróżnicowanie ilości, rozpiętości oraz tempa podejmowanych działań. Wprawdzie można by uznać, że to zjawisko zupełnie naturalne, ponieważ występuje zawsze przy koncentracji niejednolitych podmiotów. W tym wypadku stanowi jednak niezwykle czytelne potwierdzenie, że brakuje pełnego zaangażowania się wszystkich izb samorządu w rozwój i dbałość o interesy jego członków.
Mimo to dużo bardziej niepokojące wydaje się zupełnie inne zjawisko: stagnacji działań na rzecz radców prawnych towarzyszy wspieranie własnych partykularnych interesów niektórych młodych działaczy warszawskiego środowiska radcowskiego. Udział w organach samorządu przestaje być szansą pełnienia ważnej misji publicznej, za to staje się okazją do podejmowania działań niekoniecznie licujących z etosem zawodu zaufania publicznego.