Orzeczenie jest korzystne nie tylko dla prawników, ale też dla wygrywających sprawy sądowe, bo przecież to oni pokrywają koszty pełnomocnika.
Łączenie spraw i wspólne ich prowadzenie wydaje się jak najbardziej wskazane i ekonomicznie uzasadnione także dla sądu. Jak jednak refundować koszty wygrywającemu? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mniej jest pracy przy kilku sprawach razem, niż gdy prowadzone są osobno.
Przypomnijmy, że w uchwale z 10 lipca 2015 r. (II CZP 29/15) Sąd Najwyższy stwierdził, że w razie tzw. współuczestnictwa w procesie dwóch lub kilku osób sąd powinien obniżyć niezbędne koszty procesu (należne na podstawie art. 109 § 2 k.p.c. stronie wygrywającej), jeżeli nie uzasadnia ich nakład pracy pełnomocnika, podjęte przez niego czynności oraz charakter sprawy.
Tak zrobił Sąd Okręgowy w Poznaniu w sprawie dwóch synów oraz siostry ofiary wypadku. Sąd zasądził na ich rzecz zadośćuczynienie od towarzystwa ubezpieczeniowego, ale już nie po 3,6 tys. zł, czyli tyle, ile wynosi minimalna stawka adwokacka w takiej sprawie. Przyznał po 1,5 tys. zł, wskazując, że uzasadniają to nakład pracy pełnomocnika i jego (dość proste) czynności wykonane w sprawie.
Rozpatrując zażalenie powodów, którzy domagali się dodatkowo po 2100 zł dla każdego, Sąd Apelacyjny w Poznaniu powziął wątpliwość, czy rzeczywiście na podstawie art. 109 § 2 oraz na podstawie ustaw korporacyjnych (o radcach prawnych i prawie o adwokaturze) możliwe jest takie obniżenie wynagrodzenia. Wciąż są bowiem rozbieżności w orzecznictwie.