Reklama

Polacy mają milionowe długi wobec norweskiego fiskusa

Norweski Główny Urząd Podatkowy podaje, że Polacy pracujący w Norwegii nie zapłacili ok. 7 - 8 mln euro podatku od dochodów uzyskanych w tym kraju. Chodzi przede wszystkim o pracowników budowlanych

Aktualizacja: 23.07.2007 10:53 Publikacja: 23.07.2007 01:01

Nasi rodacy, zamiast zatrudniać się u miejscowych pracodawców, sami masowo zakładają jednoosobowe spółki, podpisują kontrakty z norweskimi inwestorami i w ten sposób wykonują ich zlecenia.

- To fikcja. Tak naprawdę Polacy nie podejmują działalności gospodarczej. Są zwykłymi pracownikami, a ich tzw. samozatrudnienie to tylko sposób na uniknięcie podatku - powiedział dziennikowi "Aftenposten" Tor Helge Langfeldt, dyrektor wydziału zagranicznego Norweskiego Głównego Urzędu Podatkowego.

Możliwe, że część naszych rodaków wykorzystuje norweskie przepisy.

Przewidują one, że jednoosobowe spółki przez pierwsze 18 miesięcy funkcjonowania w Norwegii są zwolnione z podatków. Gdyby nie ten przywilej, ich właściciele musieliby oddawać norweskiemu fiskusowi ok. 30 proc. zarobków, a gdyby rozliczali się w Polsce, zapewne jeszcze o 10 proc. więcej.

- Skorzystanie ze zwolnienia to dla wielu Polaków jedyna szansa na rozwinięcie biznesu. Przeważnie nie wybierają w kraju 19-proc. stawki liniowej, musieliby więc zapłacić 30, a może i 40 proc. podatku. W Norwegii w praktyce sięgałby on również ok. 30 proc. - wyjaśnia 30-letni tynkarz od roku pracujący w okolicach Gressvik.

Reklama
Reklama

Polsko-norweska umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania z 24 maja 1977 r. przewiduje tzw. metodę wyłączenia z progresją, więc osoba uzyskująca dochód tylko w Norwegii nie musi płacić PIT w Polsce. Korzystają z tego jednoosobowe spółki, które przez półtora roku są zwolnione z podatku za granicą, a w kraju w ogóle nie rozliczają się z fiskusem.

Norweskie władze skarbowe niepokoją się nie bez przyczyny. Ich wpływy z podatków naszych rodaków mają bowiem coraz większe znaczenie. Polacy stanowią największy odsetek obcokrajowców pracujących w Norwegii. Zatrudnia ich już ok. 35 proc. tamtejszych firm. Wyprzedzamy Szwedów (33 proc.), Niemców (21 proc.), Duńczyków (19 proc.). Nasi fachowcy nie mają problemów z pracą. Wystarczy usiąść przed komputerem, by znaleźć dziesiątki ofert, przede wszystkim właśnie w budownictwie, ale nie brakuje ich również dla kucharzy, kierowców, lekarzy, informatyków. Przeciętna płaca robotnika wynosi netto 14 - 16 tys. koron. Są też premie, różne dodatki. Za nadgodziny dostaje się podwójną stawkę. Na lepszą pracę może jednak liczyć tylko ten, kto dobrze zna angielski.

masz pytanie do autorki, e-mail: a.grabowska@rzeczpospolita.pl

Średnia wieku Polaków wyjeżdżających pracować do Norwegii jest taka sama jak wszędzie. Przeważnie są to 20 - 30-letni mężczyźni po technikach czy szkołach zawodowych.

Nasi rodacy, zamiast zatrudniać się u miejscowych pracodawców, sami masowo zakładają jednoosobowe spółki, podpisują kontrakty z norweskimi inwestorami i w ten sposób wykonują ich zlecenia.

- To fikcja. Tak naprawdę Polacy nie podejmują działalności gospodarczej. Są zwykłymi pracownikami, a ich tzw. samozatrudnienie to tylko sposób na uniknięcie podatku - powiedział dziennikowi "Aftenposten" Tor Helge Langfeldt, dyrektor wydziału zagranicznego Norweskiego Głównego Urzędu Podatkowego.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Awantura na posiedzeniu Trybunału Stanu. „Proszę zdjąć togi i tam siąść"
Prawo karne
„Szon patrole” to nie zabawa. Prawnicy mówią, co i komu za nie grozi
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Rynkowe rozterki adwokatów
Sądy i trybunały
TSUE wydał ważny wyrok w sprawie tzw. neo-sędziów i Izby Kontroli Nadzwyczajnej
Reklama
Reklama