Z naszych informacji wynika, że ostatnim punktem spornym trwających od roku negocjacji jest zasada solidarnej odpowiedzialności, której wprowadzenia chce Francja, a której opiera się Polska i kilka innych państw.
Dziś kraj może ją wprowadzić, ale nie musi. Paryż chciałby, żeby była ona obowiązkowa, przynajmniej w sektorze budowlanym. Propozycja jest zapisana w artykule 12 znowelizowanej dyrektywy. – Nie ma mowy, żeby został on usunięty. Możliwe są jakieś zmiany, ale na pewno nie jego wykreślenie – mówią nieoficjalnie źródła w prezydencji litewskiej, która stoi obecnie na czele UE i prowadzi prace na tym prawem.
We Francji solidarna odpowiedzialność właśnie została po raz pierwszy zastosowana. Aż 210 tysięcy euro kary zapłaci francuski przedsiębiorca budowlany, który do wykonania kontraktu wynajął polską firmę. Kontrola na budowie bloku mieszkalnego w mieście Pringy wykazała, że polscy robotnicy śpią i jedzą w miejscu pracy, co oznacza, że nie są respektowane lokalne normy BHP oraz prawdopodobnie reguły 35–godzinnego tygodnia pracy i wolnych weekendów. Po raz pierwszy sąd uznał, że karę za nieprzestrzeganie przepisów w procedurze delegowania pracowników zapłaci nie polski przedsiębiorca, którego zresztą trudno byłoby ścigać za granicą, ale francuska firma, która z nim podpisała kontrakt. To sygnał dla innych francuskich przedsiębiorców, żeby uważali, gdy jako podwykonawców biorą firmy z Polski, Rumunii czy Portugalii. Nie będą już mogły się zasłaniać niewiedzą o warunkach oferowanych pracownikom przez swoich kontrahentów.
Praktyka delegowania pracowników jest szczególnie znana w sektorze budowlanym. Firma wygrywa kontrakt, oferując najniższą cenę, bo ceduje część albo całość prac na podwykonawcę z biedniejszego państwa Unii Europejskiej. I ten przywozi pracowników, którzy nie tylko są w stanie pracować za mniejsze pieniądze, ale też podlegają przepisom podatkowym i składkom społecznym w kraju pochodzenia.
A więc robotnik z polskiej firmy na budowie we Francji może płacić polskie podatki i składki na ZUS, które są dużo niższe niż francuskie. Umożliwia to unijna dyrektywa o delegowaniu pracowników z 1996 roku.