„Karpacki tygrys” w ostatnich kilkunastu latach żwawo gonił Zachód. W 2024 r. PKB per capita Rumunii, w standardzie siły nabywczej, stanowił 78 proc. unijnej średniej, wobec 55 proc. dekadę wcześniej. Spośród dużych krajów UE, przez ostatnich dziesięć lat (2015-2024) tylko PKB Polski urósł realnie mocniej niż Rumunii (43 proc. vs. 38 proc.).
Na tym obrazie pojawiają się jednak rysy. W 2024 r. PKB Rumunii urósł „tylko” o 0,8 proc., nie licząc pandemicznego 2020 r., najsłabiej od jedenastu lat. – Rumunia weszła w fazę dołka wykorzystania środków unijnych. Wiele inwestycji czeka na realizację, ale były wstrzymywane m.in. ze względu na niepewność polityczną – wyjaśnia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Do tego dodaje spadek eksportu związany m.in. ze stagnacją w Niemczech.
Wciąż przy tym kraj zmaga się z podwyższoną inflacją – w maju wyniosła ona 5,5 proc., daleko od celu inflacyjnego Banku Narodowego Rumunii 2,5 proc. ± 1 pkt proc. Inflacja nie była w obrębie celu od czterech lat. Od półtora roku Rumunia jest niemal co miesiąc unijnym liderem inflacji. Bank centralny Rumunii utrzymuje od roku główną stopę procentową na poziomie 6,50 proc., najwyższym w UE.
Eksplozywna ścieżka długu publicznego Rumunii
Co jednak najistotniejsze, Rumunia podąża ścieżką gwałtownego wzrostu długu publicznego. W 2024 r. doszedł on do blisko 55 proc. PKB, wobec raptem 35 proc. w 2019 r. Kraj od 2020 r. rokrocznie ma deficyt sektora finansów publicznych na poziomie ponad 6 proc. PKB. – Rumunia przez długi czas utrzymywała dyscyplinę fiskalną, a potem to „pękło” Rumuni doszli do wniosku, że mogą sobie pozwolić na pewną rozrzutność. I ona stała się stanem permanentnym – tłumaczy Borowski.