Krzysztof Kwiatkowski: Rząd ciągle próbuje oszukiwać

PiS szuka porozumienia z KE, ale nie dlatego, że chce przywrócić sprawnie działający wymiar sprawiedliwości w Polsce, ale po to, by uruchomić środki europejskie – uważa Krzysztof Kwiatkowski, senator niezależny, b. szef NIK.

Publikacja: 17.01.2023 03:00

Krzysztof Kwiatkowski: Rząd ciągle próbuje oszukiwać

Foto: Marian Zubrzycki/Fotorzepa

Gdyby był pan posłem, to jak zagłosowałby pan w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym?

Cieszę się, że jestem senatorem, bo w Senacie możemy zrealizować oczekiwania wszystkich wyborców opozycji. Usuniemy z ustawy to, co jest niekonstytucyjne, np. zapisy o NSA, żeby sprawy dyscyplinarne wróciły do Izby Karnej (SN). Zresztą jest to kamień milowy, pod którym podpisał się Mateusz Morawiecki w Brukseli. Spraw dyscyplinarnych nie mogą prowadzić neo-sędziowie, którzy zostali powołani w wadliwej procedurze przez nominatów politycznych z nowego KRS-u. Nowelizacja ustawy o SN wprowadza kontrolę legalności powołanych sędziów, ale nikt nie usunął zapisu (art. 29 § 3) z ustawy o SN, wedle którego niedopuszczalne jest ocenianie przez SN – lub inny organ władzy – sposobu powołania sędziego. Rząd próbuje oszukać Komisję Europejską albo jest tak miałki intelektualnie, że zapomniał o tym przepisie – Senat nie popełni tego błędu.

Czytaj więcej

Ziobro wyjaśnił, kiedy Solidarna Polska zgodzi się na KPO. „Polacy są okłamywani”

Czyli zgłosicie poprawki i nie odrzucicie ustawy w całości, żeby potem zgłosić nowy projekt ustawy? O takim rozwiązaniu mówił m.in. Szymon Hołownia, tłumacząc, że byłaby to pułapka na PiS.

Pułapka musi być skuteczna. Zgadzam się z Szymonem Hołownią, że mamy do czynienia z partnerem, który cały czas oszukuje. Rząd PiS-u ma praworządność w głębokim poważaniu. PiS szuka porozumienia z KE, ale nie dlatego, że chce przywrócić sprawnie funkcjonujący wymiar sprawiedliwości, tylko po to, by uruchomić środki europejskie. Pułapka, o której mówi Szymon Hołownia, opiera się na tym, że ustawa nie może być niekonstytucyjna, a przed chwilą zapowiedziałem, że usuniemy wszystkie niekonstytucyjne elementy. Pod względem technicznym okazuje się, że zarówno poprawki senackie i weto senackie Sejm odrzuca bezwzględną większością głosów. To oznacza, że wprowadzając poprawki, możemy zyskać wszystko to, co chcemy. Przywrócimy bardziej radykalne zapisy niż te, o których mówił PiS. Jeżeli większość potrzebna do odrzucenia jest taka sama, to wolę wprowadzić poprawki, bo dzięki temu wysyłam sygnał do naszych wyborców, że nie dajemy się oszukać i przywracamy praworządność oraz uruchamiamy fundusze europejskie.

Poprawki dają szansę poprawienia ustawy, a odrzucenie całej ustawy sprawia, że ustawa mogłaby wrócić do pierwotnego stanu, a każda poprawka to szansa na zmienienie ustawy chociaż w części?

Tak, bo weta senackiego nie odrzuca się trudniej – wymagana jest ta sama większość. Pytanie, czy poprawki będzie można skutecznie odrzucić. Wiemy, że PiS nie miał 231 głosów więcej od opozycji –brakowało mu kilkudziesięciu głosów. To jest dobry prognostyk przed walką o skuteczne wprowadzenie poprawek, na których od początku nam zależy. Odrzucanie weta senackiego to jedno głosowanie, ale odrzucanie poprawek to parę różnych głosowań. Szansa, że poprawki zostaną przyjęte – chociaż w części – cały czas rosną.

Czy Senat powinien przyśpieszyć pracę na tą ustawą? Najbliższe posiedzenie jest dopiero 8 lutego.

Marszałek Senatu delikatnie zasugerował, żeby przyśpieszyć posiedzenie Senatu. Moją odpowiedzialnością jest to, żeby poprawki były gotowe niezależnie od tego, czy termin posiedzenia zostanie przyśpieszony. Dlatego w piątek – zaraz po głosowaniu w Sejmie – pojechałem do parlamentu i odbyłem spotkanie z przedstawicielami biura legislacyjnego oraz konstytucjonalistami. Praca nad ustawą już trwa i w tym tygodniu będziemy ją kontynuować. Jeżeli marszałek Senatu przyśpieszy posiedzenie, co jest bardzo prawdopodobne, to będziemy na to gotowi.

Jak idą prace nad paktem senackim?

Niezwykle ważna była zapowiedź wszystkich liderów demokratycznej opozycji, czyli KO, PSL, Lewicy i Hołowni, że każdy senator, który tworzy demokratyczną większość senacką i będzie chciał kandydować w następnych wyborach, ma do tego prawo. Patrzę na tę deklarację z podziwem, bo jest to uznanie naszej pracy. Udało nam się utrzymać naszą nieznaczną większość w Senacie i wykonać mnóstwo dobrej pracy. Zdarzało się przecież, że skutecznie odrzucaliśmy idiotyczne pomysły PiS-u. Po kolei odrzuciliśmy, np. kandydatury PiS-u na RPO. Służy nam też spadek poparcia dla PiS-u. Wszystkie analizy pokazują, że obecna opozycja podczas kadencji następnego Senatu będzie miała ok. 60–70 mandatów. To oznacza o kilkanaście mandatów wyborczych więcej, co ułatwi nam rozmowy z nowymi środowiskami politycznymi. Np. ze środowiskiem politycznym Szymona Hołowni, które może wystawić swojego kandydata w okręgu, w którym pewne jest, że demokratyczna opozycja zdobędzie mandat, a jednocześnie nie wejdzie w kolizję z obecnymi senatorami. Wśród senatorów jest też grupa, która będzie startować do Sejmu albo z powodów zdrowotnych w ogóle rezygnuje ze startu. To wszystko ułatwia nam porozumienie ws. paktu senackiego. Kompletną listę stu nazwisk powinniśmy przedstawić po badaniach w tzw. okręgach swingujących (wahających się), gdzie wyborcy są mniej więcej podzieleni po równo. Nie spodziewałbym się, żeby ta lista została przedstawiona przed wiosną.

To dlaczego nie ma wspólnego oświadczenia liderów w Senacie?

Jako senator niezależny jestem od pracy, z której później rozliczają mnie moi wyborcy. Dlatego na ostatnim posiedzeniu Senatu zgłosiłem – wspólnie z drugim senatorem z Łodzi – całą grupę poprawek do budżetu państwa, które realizują niedokończone i potrzebne inwestycje z terenu województwa łódzkiego. Natomiast wyborcy opozycji oczekują przede wszystkim ostatecznej decyzji ws. tego, na ilu listach wyborczych opozycja pójdzie do Sejmu. Ale to już poza możliwościami oddziaływania senatorów.

Czytaj więcej

Michał Kolanko: Blue Monday opozycji w Sejmie

współpraca Karol Ikonowicz

Gdyby był pan posłem, to jak zagłosowałby pan w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym?

Cieszę się, że jestem senatorem, bo w Senacie możemy zrealizować oczekiwania wszystkich wyborców opozycji. Usuniemy z ustawy to, co jest niekonstytucyjne, np. zapisy o NSA, żeby sprawy dyscyplinarne wróciły do Izby Karnej (SN). Zresztą jest to kamień milowy, pod którym podpisał się Mateusz Morawiecki w Brukseli. Spraw dyscyplinarnych nie mogą prowadzić neo-sędziowie, którzy zostali powołani w wadliwej procedurze przez nominatów politycznych z nowego KRS-u. Nowelizacja ustawy o SN wprowadza kontrolę legalności powołanych sędziów, ale nikt nie usunął zapisu (art. 29 § 3) z ustawy o SN, wedle którego niedopuszczalne jest ocenianie przez SN – lub inny organ władzy – sposobu powołania sędziego. Rząd próbuje oszukać Komisję Europejską albo jest tak miałki intelektualnie, że zapomniał o tym przepisie – Senat nie popełni tego błędu.

Pozostało 85% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Partia Razem wejdzie do koalicji? Adrian Zandberg: Rząd idzie dziś w odwrotną stronę
Polityka
Nie tylko posłowie Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska. Lista dziwnych wydatków poselskich
Polityka
Afera z polskimi wizami. Radosław Sikorski: Potwierdzamy, utracono kontrolę
Polityka
Radosław Sikorski liczy na występ w TV Trwam. I mówi, że Niemcy popełnili błąd