Wydatki na wynagrodzenia w państwowych jednostkach budżetowych (bez rezerw celowych) wyniosą w 2020 r. 40,5 mld zł. To o 5,3 mld zł, czyli aż o 15 proc. więcej niż w 2019 r. – czytamy w projekcie ustawy budżetowej na ten rok, nad którym obecnie pracuje Sejm.
Czytaj także: Urzędy bez rąk do pracy
Tak dużego wzrostu funduszu płac nie było od 2009 r. (przykładowo w zeszłym roku zwiększył się on o 2,4 mld zł), ponieważ przez ostatnią dekadę rząd prowadził politykę „mrożenia" wydatków na wynagrodzenia. Nie było automatycznej waloryzacji dla wszystkich (np. o inflację), jeśli zaś płace rosły, to dzięki doraźnym decyzjom decydentów.
– Takiemu wzrostowi możemy tylko przyklasnąć, postulujemy to od dwóch lat – komentuje dla „Rzeczpospolitej" Grzegorz Sikora z Forum Związków Zawodowych. – Płace w administracji, zwłaszcza na poziomie lokalnym, w efekcie lat zaniedbań są dramatycznie niskie. Powoduje to deficyt zatrudnienia i obniżenie jakości świadczonych usług. Nie wyobrażam sobie innej decyzji rządu niż porządne podwyżki, tym bardziej że szybko rosną ceny w sklepach, a rząd ustalił dużą podwyżkę płacy minimalnej – zaznacza.