– Koszty zbioru owoców wzrosły w tym roku o ok. 20 proc. – ocenia Dominika Kozarzewska, prezes Grupy Producentów Owoców Polskie Jagody, która zrzesza pięciu dużych plantatorów borówek amerykańskich i truskawek z Lubelszczyzny. Na 180 ha plantacji zatrudniają 500 pracowników z Ukrainy, których liczba w szczycie sezonu wzrośnie do ok. 700. Polaków chętnych do pracy przy zbiorach praktycznie nie ma.
Problem w tym, że i o Ukraińców jest teraz dużo trudniej niż jeszcze przed rokiem. Popyt na cudzoziemców zza wschodniej granicy (głównie z Ukrainy), którzy na pół roku mogą być zatrudniani według uproszczonej procedury, szybko bowiem rośnie.
W całej Polsce sytuacja jest podobna jak na Lubelszczyźnie, gdzie – według danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie – w I półroczu tego roku pracodawcy chcieli zatrudnić 50,4 tys. cudzoziemców, o ponad 5,4 tys. albo 17 proc. więcej niż przed rokiem. Z tego prawie 49 tys. oświadczeń dotyczyło pracowników z Ukrainy.
Rynek Ukraińca
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie ma jeszcze zbiorczych danych z całego kraju, ale rosnący popyt na Ukraińców potwierdzają statystyki, które „Rzeczpospolita" zebrała z 11 wojewódzkich urzędów pracy w regionach notujących największy popyt na pracowników ze Wschodu. W I półroczu pracodawcy chcieli tam zatrudnić łącznie ponad 876 tys. cudzoziemców, o 48 proc. więcej niż rok wcześniej. Z tego prawie 90 proc. oświadczeń przypadało na Ukraińców.
Rekordowy, ponaddwukrotny wzrost popytu na pracowników ze wschodu odnotowano w województwach pomorskim i śląskim.