Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie, które zarządza oczyszczalnią Czajka, jest spółką akcyjną miasta stołecznego Warszawy. W jej władzach zasiadają nominaci z ramienia prezydenta stolicy, w tym urzędnicy ratusza, politycy Platformy Obywatelskiej w części jeszcze od czasów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Postępowania po awarii, jaka miała miejsce pod koniec sierpnia, prowadzą dwie prokuratury (regionalna oraz praska), funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prokuratura Regionalna prowadzi śledztwo pod kątem niedopełniania obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych zobowiązanych do prawidłowego nadzoru nad odbiorem ścieków. Z kolei Okręgowa Warszawa-Praga – postępowanie sprawdzające pod kątem rzekomego sabotażu w Czajce, po zawiadomieniu zarządu MPWiK (jak pisała „Rzeczpospolita”, nie ma na to dowodów).
W czwartek do sprawy weszło ze swoją kontrolą (niezwiązaną z żadnym ze śledztw) Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ogólnie wiadomo, że chodzi o „nadzór władz Warszawy nad funkcjonowaniem przesyłu ścieków przez Wisłę do Oczyszczalni Ścieków Czajka”, a więc jest to część głównego śledztwa prokuratury, przy którym CBA... nie pracuje.
„Kontrolujący przyjrzą się w szczególności, jakie działania zaradcze po awarii kolektorów w Warszawskiej Oczyszczalni Ścieków Czajka w sierpniu ubiegłego roku podjęły władze stolicy w celu uniknięcia ponownej katastrofy ekologicznej” – wyjaśnia CBA.
Jednak i ten wątek bada Prokuratura Regionalna. A stołeczni policjanci już ponad tydzień temu zabezpieczyli wszystkie dokumenty w ratuszu dotyczące spółki wodociągowej i nadzoru nad nią.