Co pan czuje patrząc na dalsze działania organizacji, do której należał Pan w czasach studenckich?
Cieszę się, że dzisiejsze NZS nawiązuje do czasów jego powstania. Ta studencka organizacja, która została utworzona na fali wielkiego ruchu oporu wobec PRL-u, jest bez wątpienia w cieniu dominujących narracji o latach społecznego buntu lat 80-tych w Polsce... A przecież studenci z tamtego okresu działający w niezależnych strukturach na polskich uczelniach charakteryzowali się odwagą i wielka determinacją w walce o wolność i demokrację. To my z NZS-u strajkowaliśmy do 12 grudnia 1981 roku. Dzień później został wprowadzony Stan Wojenny.
Co dał panu NZS?
Poczucie uczestnictwa w kształtowaniu się nowej, wolnej i demokratycznej Polski.
Jak wyglądał pana „typowy dzień” związany z działalnością w NZS-ie?
Przypominam sobie gorące zebrania pełne autentycznych emocji, choćby związanych z organizacją strajku okupacyjnego. To strajki studenckie najbardziej wryły mi się w pamięć. Skala i długość tamtych, nielegalnych wtedy, protestów świadczyły o naszej świetnej organizacji i niepodatności na manipulacje i prowokacje ówczesnych władz.
Dlaczego zdecydował się pan dołączyć do NZS-u?