Przed KPRM będą w środę po południu spacerować aktywistki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i działacze ekologiczni spod znaku m.in. Greenpeace i Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Spacerować będą „dla przyszłości", bo nie podoba się im, że polskie weto może odebrać szansę całej Unii na walkę ze zmianą klimatu.

Podczas rozpoczynającego się w środę szczytu UE jedną z trzech spraw do załatwienia jest uzyskanie zgody na obniżenie emisji CO2 o 55 procent do 2030 roku. Cel ten nie zostanie spełniony bez przyjęcia całego pakietu finansowego (o wartości 1,8 biliona euro). Ten pakiet może zostać wywrócony przez polskie i węgierskie weto.

Dlatego po raz kolejny Al. Ujazdowskie zapełnią się protestującymi. „Domagamy się, by decyzje, które Premier Mateusz Morawiecki podejmie podczas najbliższego szczytu Rady Europejskiej zapewniły nam bezpieczną i sprawiedliwą przyszłość. Jako młode pokolenie nie pozwolimy, by przepychanki polityczne decydowały o naszym losie. W środę wychodzimy na ulice wraz z całą Europą i przypominamy, że głos młodych jest kluczowy w walce z kryzysem klimatycznym" – piszą organizatorzy i organizatorki. I zapewniają, że będą dbać o bezpieczeństwo, i o to, by nie dochodziło do niebezpiecznych spięć i incydentów. „Na wydarzeniu będą obecne deeskalatorki i deeskalatorzy, które i którzy będą pomagać w sytuacjach kryzysowych" – obiecuje komunikat w mediach społecznościowych.

Protesty OSK stały się już elementem stołecznego pejzażu. Demonstracje nie są masowe, można powiedzieć, że na ulicę wychodzi feministyczna „Pierwsza Kadrowa". Tak jak w poniedziałek, kiedy przy ul. Emilii Plater odbyło śpiewanie włoskiej partyzancko-rewolucyjnej pieśni Bella Ciao, z polskim strajkowym tekstem. Bilans: trzy osoby zatrzymane i solidarnościowa manifestacja pod komendą na Zakroczymskiej. Plus transmisja live. Standard. Po stolicy chodziły też kobiety w charakterystycznych strojach podręcznej. Policjanci są dość bezradni, próbują interweniować, ale wobec poleceń wydawanych kategorycznym tonem najgroźniejszej z ciotek „proszę się wylegitymować" – tracą orientację. Trudno zresztą tak od ręki znaleźć jakiś pretekst do interwencji, skoro to oni sami przyczyniają się do powstania na ulicy zgromadzenia, a protestujący chodzą po pasach na zielonym świetle i śpiewają.

Co z tego wszystkiego wynika? Po protestach w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską, w Polsce powstał nowy ośrodek wyrażający poglądy i postulaty pewnej części społeczeństwa. Istnieje, zabiera głos w najważniejszych sprawach i jest punktem odniesienia. Strukturę ma płynną, przyszłość niesprecyzowaną, ale jedno jest pewne: władza dorobiła się kolejnego przeciwnika, który nie odpuści i który ma dużą zdolność mobilizacji. Umie w dodatku być buntem młodego pokolenia, w odróżnieniu od dawnego KOD-u. I wie, że weto utrudniające walkę z klimatem, to także jego/jej sprawa. Tak jak cała polityka.