Polityk lewicy może liczyć na 38-procentowe poparcie. A na szefa rządu chciałoby głosować 37 proc. ankietowanych. Jeszcze lepiej wypada Cimoszewicz w pojedynku z Lechem Kaczyńskim. Urzędującego prezydenta pokonałby stosunkiem 53 proc. do 28.
Gdyby to Tusk zmierzył się w II turze z Lechem Kaczyńskim, też by go pokonał, ale przy gorszym stosunku głosów: 45 proc. do 28.
Politolog dr Wojciech Jabłoński z UW zwraca uwagę, że Tusk co prawda ciągle wygrywa z Kaczyńskim, ale mniejszą różnicą głosów niż kilka tygodni temu.
– Widać, że premierowi czkawką odbija się niezdecydowana postawa w pierwszych dniach afery hazardowej – komentuje Jabłoński. – Dopiero wczoraj premier postanowił przejść do ofensywy i przeprowadzić zdecydowane zmiany, czyli zwolnić aż sześciu ministrów.
Według politologa Wawrzyńca Konarskiego ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej przegrana Tuska z Cimoszewiczem to nie tylko efekt afery hazardowej, ale także coraz silniejsza potrzeba wyborców, by znaleźć innego kandydata na prezydenta niż Kaczyński i Tusk. – Ludzie są już zmęczeni ciągłymi spekulacjami, który z tych dwóch polityków zamieszka w Pałacu Prezydenckim, i stawiają na trzeciego – mówi politolog.