Szaleńcy wydają płyty

Novika opowiada "Rzeczpospolitej" o nagraniu "Lovefindera", który w poniedziałek ma premierę, i promocyjnej potędze Internetu

Publikacja: 24.01.2010 20:04

Novika

Novika

Foto: materiały prasowe

[b]W latach 90. była pani prekursorką i pionierką klubowej muzyki w Polsce. Jak czuje się pani w epoce internetowej rewolucji? [/b]

Novika: Mam dwojakie wrażenia. Ze wzruszeniem wspominam narodziny naszej sceny klubowej i czas, gdy płyty były cenione i chętnie kupowane. Kiedy debiutowałam z grupą Futro, wydaliśmy cztery single, każdy z nich starannie, z remiksami i atrakcyjnym pudełkiem. Dziś byłoby to niemożliwe. Równocześnie inspirują mnie nowości i tempo zmian. Weźmy portal społecznościowy Facebook – w jednej chwili był czymś niesamowicie świeżym, w następnej – okazał się już passé. To jednocześnie śmieszne i fascynujące, bo za sprawą nowych narzędzi komunikacyjnych dochodzi do niezwykłych zdarzeń. Na Facebooku toczą się muzyczne dyskusje między ludźmi, którzy nigdy się nie spotkali. Często te wirtualne debaty są swobodniejsze i śmielsze, a wymiana zdań bardziej błyskotliwa niż w realnym kontakcie.

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,424262.html]recenzja albumu "Lovefinder"[/link][/b][/wyimek]

[b]Czy Internet zmienił życie twórców i odbiorców muzyki na lepsze?[/b]

Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Dostęp do muzyki jest łatwiejszy, możemy odkrywać artystów. I faktycznie jest ich w sieci wielu. Ale w Polsce nie wydają płyt. Miniony rok uważam za jeden z najsłabszych, ukazało się wyjątkowo mało ciekawych albumów. Może dlatego, że dziś wydają je tylko szaleńcy, zapaleńcy gotowi zainwestować, bo w mniejszym stopniu można polegać na wytwórniach. Wkładam niemałe pieniądze, by koncertować i nagrywać. I mam świadomość, że "Lovefinder" może sprzedać się gorzej niż moja poprzednia płyta. W obecnych czasach artyści cieszą się z marnych kilku tysięcy kupionych egzemplarzy.

[b]Może dlatego, że żyjemy już w erze singli, nie całych albumów? [/b]

Ta teoria może dotyczyć Wielkiej Brytanii, ale w Polsce single wcale się nie ukazują. Szkoda, bo są świetną formą kontaktu artysty ze słuchaczem. Łatwiej zdecydować się na zakup pojedynczego utworu niż całego krążka. Kiedyś singiel był atrakcją dla kolekcjonerów, teraz jest wygodnym rozwiązaniem – kupujesz go i wrzucasz do iPoda. W tym sensie żyjemy już w czasach pojedynczych utworów, nie płyt. Mało kto chce dziś słuchać albumów koncepcyjnych, są zbyt skomplikowane i wymagające. Interesujemy się muzyką wybiórczo, ciekawi nas konkretna melodia. Ludzie żyją w pośpiechu, muszą szybko decydować.

[b]I dlatego promocja pani płyty odbywa się przede wszystkim w świecie wirtualnym? [/b]

Zdałam sobie sprawę z siły portali, takich jak: Twitter, Facebook czy MySpace. Trzeba dużo czasu, by w zgiełku informacyjnym wiadomość o płycie dotarła do słuchaczy. Zatrudniłam kogoś, kto dba, by moje wirtualne profile były aktualizowane. Rozsyłam nowe komunikaty, zapowiedzi, przypominam, że coś się wydarzy. Trzeba działać spontanicznie, podgrzewać atmosferę, a najlepiej koncertować jeszcze przed premierą. Takie działania mogą wydawać się chłodną kalkulacją, ale dla mnie są rodzajem zabawy z odbiorcą. Pozwalają poznać jego zdanie, podyskutować.

[b]A koncerty? Są dziś czymś innym niż w latach 90.? [/b]

Ludzie chodzą na nie chętnie i sporo płacą za bilety. Być może duże festiwale, jak Open'er, nauczyły Polaków przeżywania muzyki na żywo. Jednocześnie skończył się boom na imprezy klubowe, część publiczności po prostu dorosła, woli koncerty. Cenieni twórcy nowych brzmień znaleźli się w trudnej sytuacji: nie mogą zarobić ani na sprzedaży płyt, ani na występach. Zastrzykiem finansowym bywają imprezy zamknięte, ale w kryzysie firmy niechętnie płacą za takie wydarzenia.

[b]Co różni was, pionierów clubbingu, od nowej generacji klubowiczów? [/b]

Dla nas liczyła się muzyczna jakość. Dziś stawia się na nastrój, klimat, modę, mocne i ostre brzmienie. Najważniejsze jest kreowanie siebie. Od jednego z młodych chłopaków usłyszałam: "Jak nie ma zdjęć z twojej imprezy w blogu, to znaczy, że tej imprezy nie było". Bywalcy imprez fotografują się w określonych pozach, są specyficznie wystylizowani. Nie oceniam tych nowych tendencji negatywnie, jestem ich ciekawa. Widzę, że nastały czasy hype (z ang. rozdmuchana reklama, promocja – red.). Natomiast w latach 90. chodziło o zatopienie się w muzyce i w tłumie, imprezy pozwalały oderwać się od rzeczywistości. Ich uczestnicy byli anonimowi, a didżeje mieli wyjątkowy status. Teraz proporcje się odwróciły: to klubowicze przypominają gwiazdy, a didżej jest dla nich kolegą.

[b] Czy pani nowa płyta może trafić do młodych odbiorców? W tradycyjnych piosenkach opowiada pani życiowe historie. To dziś rzadkie w muzyce, szczególnie klubowej. [/b]

Nie próbuję piosenkami zmieniać świata ani głęboko analizować rzeczywistości. Chcę tylko, by płyta pobudzała do życia. W porównaniu z poprzednimi nagraniami, przyłożyłam mniejszą wagę do tekstów. Skupiłam się na brzmieniu słów, zabawie skojarzeniami i budowaniu nastroju. Zależało mi na oddaniu ducha czasu. To chyba typowe dla muzyków w moim wieku. Żyjemy dość długo, by zaobserwować zmiany i odnosimy się do nich w muzyce. Zaprosiłam młodych didżejów, by zremiksowali część moich utworów. Nie odcinam się od nowego pokolenia, wierzę, że możemy działać wspólnie.

[i] rozmawiała Paulina Wilk[/i]

[b]W latach 90. była pani prekursorką i pionierką klubowej muzyki w Polsce. Jak czuje się pani w epoce internetowej rewolucji? [/b]

Novika: Mam dwojakie wrażenia. Ze wzruszeniem wspominam narodziny naszej sceny klubowej i czas, gdy płyty były cenione i chętnie kupowane. Kiedy debiutowałam z grupą Futro, wydaliśmy cztery single, każdy z nich starannie, z remiksami i atrakcyjnym pudełkiem. Dziś byłoby to niemożliwe. Równocześnie inspirują mnie nowości i tempo zmian. Weźmy portal społecznościowy Facebook – w jednej chwili był czymś niesamowicie świeżym, w następnej – okazał się już passé. To jednocześnie śmieszne i fascynujące, bo za sprawą nowych narzędzi komunikacyjnych dochodzi do niezwykłych zdarzeń. Na Facebooku toczą się muzyczne dyskusje między ludźmi, którzy nigdy się nie spotkali. Często te wirtualne debaty są swobodniejsze i śmielsze, a wymiana zdań bardziej błyskotliwa niż w realnym kontakcie.

Pozostało 83% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!