Sekcje 96 osób, które zginęły 10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem, wykonano w moskiewskim Biurze Ekspertyz Sądowych. Ze strony polskiej obecny był przy nich dr Paweł Krajewski, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie. Jako pierwsze – w nocy z 10 na 11 kwietnia – badano ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego (wyjątkowo na miejscu w Smoleńsku).
Wyniki wszystkich sekcji znajdują się w materiałach rosyjskiego śledztwa. Polscy prokuratorzy jeszcze ich nie widzieli. – Wystąpiliśmy o nie, ale wciąż ich nie mamy – przyznaje „Rz” płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, który prowadzi polskie śledztwo w sprawie katastrofy.
Jak udało się nam ustalić, krajowa Prokuratura Generalna zaraz po katastrofie zwróciła się też do rosyjskiej prokuratury o pobranie od ofiar próbek, które będą potrzebne do badań toksykologicznych.
Takie próbki zwykle pobiera się od pilotów samolotu. W związku z tym, że na pokładzie prezydenckiego Tu-154 było wielu ważnych polityków, próbki pobrano ze wszystkich ciał.
– Każdy ślad jest ważny, bo może wpłynąć na wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Nie widzę nic podejrzanego w tym, by badania toksykologiczne robiono nie tylko członkom załogi, ale i ważnym politykom, choćby po to, by uniknąć spekulacji dotyczących na przykład zbiorowego otrucia. A takie hipotezy mogą się pojawiać – komentuje jeden ze znanych śledczych.