Zza przejeżdżającego drogą traktora ukazuje się plakat wyborczy Andrzeja Dudy. Obraz po chwili przesuwa się ku górze, gdzie stoi kapliczka.
– Narodowo-populistyczny kandydat Andrzej Duda obiecał mieszankę polityk antyeuropejskich, antyimigracyjnych i anty-LGBT. Rafał Trzaskowski chciał budować mosty z Brukselą i powstrzymać dalszą polityzację sądów. Na tej wsi na południu kraju połączenie wartości katolickich i hojnych subwencji socjalnych przyciągnęło jednak większość ku 48-letniemu krakusowi – komentuje spiker Euronews.
To ocena, która mieści się w głównym nurcie relacji z Polski głównych mediów zachodnich. O ile nie jest na ich tle wręcz pobłażliwa.
Żydowskie interesy
„Pan Duda będzie teraz mógł iść dalej drogą wyznaczoną przez konserwatywny, narodowy rząd, który walczył o przejęcie kontroli nad sądami i mediami, jednocześnie podsycając strach przed homoseksualistami, Unią Europejską, cudzoziemcami i ostatnio Żydami" – pisze w korespondencji z Warszawy „New York Times". „Argumenty ksenofobiczne nie są niczym nowym dla PiS, który przejął władzę w 2015 r. na fali kampanii przeciw przyjęciu imigrantów, uważał się za obrońcę chrześcijaństwa przeciw obcym siłom i widział w Unii zagrożenie dla narodowej autonomii. Jednak apele nacechowane antysemityzmem w kraju, którego Żydzi zostali zasadniczo wymordowani w Holokauście, były do tej pory uważane za niedopuszczalne" – dodaje dziennik. Przypomina także, że państwowa telewizja, którą przekształcono w maszynę propagandową rządu, sugerowała, że „pan Trzaskowski byłby kontrolowany przez żydowskie interesy odnośnie do złożonych kwestii związanych ze zwrotem własności pochodzącej z czasów drugiej wojny".
AFP przypomina z kolei, że Duda uznał homoseksualizm za gorszy od komunizmu.