– Wstyd dla Warszawy i Polski. Blamaż na europejską skalę. Szkoda inwestycji – to tylko niektóre komentarze środowiska architektów i muzealników po tym, jak władze stolicy ogłosiły, że zrywają umowę z projektantem Muzeum Sztuki Nowoczesnej Christianem Kerezem i podają Szwajcara do sądu, obarczając go całą winą za to, że prestiżowa inwestycja kulturalna nie powstała.
Ale są i głosy zadowolonych –zwłaszcza na forach internetowych – że budynek nazwany ironicznie wyżymaczką jednak nie powstanie w centrum miasta.
Europejskie echo
Ratusz przekonuje, że Christian Kerez nie przedstawił projektu, który spełniałby wymogi polskiego prawa i zgodnie z którym można byłoby wystąpić o pozwolenie na budowę. Dlatego ostatecznie naliczył blisko 7 mln zł kar umownych wraz z odsetkami i zawiadomił architekta o zerwaniu kontraktu. – Ten projekt najwyraźniej przerósł architekta – uważa Wojciechowicz.
Kerez tymczasem stwierdza: – Nie mogę pozwolić, by zrobiono ze mnie kozła ofiarnego. Muszę się bronić – mówi. I ma własne wyliczenia – dodatkowe prace, których żądał stołeczny ratusz, wycenia na ponad dwa miliony złotych. – Ale to nie są roszczenia. Ja nie wystawiłem urzędnikom faktury, tylko pokazałem, że dostałem mniej pieniędzy, niż wydałem do tej pory, pracując nad tym projektem – wyjaśnia. Ratusz na razie zapłacił mu 9,8 mln zł.
Architekt twierdzi, że winę za opóźnienia ponosi Stołeczny Zarząd Rozbudowy Miasta, który w imieniu władz stolicy nadzorował inwestycję. – To już będzie oceniał sąd – odpowiada na zarzut szef SZRM?Paweł Barański.